Do Torunia Polak jechał już w zasadzie towarzysko. Złoto klepnął już dwa tygodnie wcześniej podczas zawodów w Malilli i nie było żadnych szans, by ktokolwiek mu to odebrał. Tak czy inaczej w Toruniu pojechał świetnie, zajął drugie miejsce i udowodnił, że nie ma dla niego zawodów o nic. Po turnieju mówił o tym, że mimo braku dwóch najpoważniejszych rywali do złota, to wszystko w tym sezonie wcale nie przyszło mu tak łatwo, jak niektórym może się wydawać. - To naprawdę był kawał trudnej roboty do wykonania. Dokonałem jednak rzeczy niesamowitej, jestem przeszczęśliwy, że trzeci raz zdobyłem mistrzostwo świata. Aż nawet nie wiem, co mam mówić. Od dziecka chciałem tym mistrzem być, a tymczasem już jako 27-latek mam trzy tytuły - mówi Zmarzlik zapytany o emocje, jakie towarzyszyły mu podczas rundy w Toruniu. W trakcie zawodów był jednak spokojny, znacznie bardziej wszystko przeżywali jego bliscy na trybunach. Zmarzlik chce więcej. Mauger celem Wydaje się, że naprawdę splot wyjątkowo niekorzystnych okoliczności musiałby spowodować, że Zmarzlik nie zostanie najlepszym żużlowcem w historii. Przed nim co najmniej kilkanaście lat jazdy, a już jest w połowie drogi do pobicia rekordu Ivana Maugera, który mistrzem świata był sześć razy. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że uda mu się to w ciągu najbliższych lat, bo nie widać za bardzo rywali, jeśli Rosjanie nie wrócą. Cała reszta stawki kończy przeważnie tylko na buńczucznych zapowiedziach, a koniec końców brakuje im regularności. Nie należy się obawiać także o to, o czym mówi wiele osób. Zmarzlikowi na pewno nie zabraknie motywacji, choć na żużlu teoretycznie wygrał już wszystko. - Jestem sportowcem, chcę wygrywać cały czas. Trzeci tytuł to fantastyczna sprawa i naprawde każdy smakuje inaczej niż poprzedni, ale ja chcę więcej. Celem jest to by, za rok znów być mistrzem. W tegoroczny medal zaangażowanych było tyle osób z mojego otoczenia, że wiem ile to wszystko kosztuje. Potem jednak wiem, że było warto - zakończył. Czytaj także:Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczyłWitali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata