Jest wielki powrót Mateja Zagar do jazdy na żużlu. Słoweniec zniknął z radarów mniej więcej po inauguracyjnej rundzie tegorocznego cyklu Grand Prix w Gorican, gdzie pojechał z dziką kartą. Zdobył 4 punkty, więc de facto źle nie wypadł. Nie podpisał jednak nigdzie żadnego kontraktu, więc próżno było szukać go na żużlowych torach. Zagar przebierał w ofertach, ale nic z tego nie wyszło Zniknięcie Zagara z radarów mogło sugerować, że zawodnik da sobie spokój ze sportem i wkrótce poinformuje o zakończeniu kariery. Tym bardziej, że jego postawa w rozmowach z polskimi klubami w trakcie sezonu mogła dziwić. Zimą dużo mówiło się o tym, że będąc wolnym na rynku zawodnikiem na wiosnę szybko znajdzie sobie pracodawce, bo przecież kluby z reguły są w potrzebie (kontuzje, słabsza forma któregoś z zawodników). Generalnie Matej faktycznie miał szansę wrócić do jazdy. Nawet do PGE Ekstraligi, bo jego temat przejawiał się w kontekście m.in. GKM-u Grudziądz i Unii Leszno. Największym problemem były jednak żądania żużlowca. W środowisku mówiło się, że oczekuje kasy za podpis i wysokiej "punktówki". Nie było jednak żadnej gwarancji, że Słoweniec będzie w stanie zagwarantować jakiekolwiek punkty. Zawód jest tym większy, że przed rokiem startował dla I-ligowego ROW-u Rybnik, gdzie był jedną z kluczowych postaci. Może nie błyszczał, ale wywalczył średnią 1,740 pkt./bieg, więc spokojnie mógł myśleć o zatrudnieniu w 2. Metalkas Ekstralidze. Problem jednak cały czas był ten sam, czyli wysokie żądania, które odstraszały potencjalnie zainteresowane kluby. Czy Zagar ma szansę na kontrakt w Polsce? Te wszystkie okoliczności pozwalały sądzić, że Zagar za chwilę da sobie spokój z żużlem. Tymczasem właśnie został ogłoszony jego start w Memoriale im. Eugeniusza Nazimka w Rzeszowie (28 września). Obsada tych zawodów szykuje się całkiem ciekawie, więc Matej będzie miał okazję się wykazać. Ciężko stwierdzić, w jakiej jest formie, jednak ten powrót daje do myślenia. Najpewniej Słoweniec chciałby dobrze wypaść na tle rywali i kolejny raz przypomnieć o sobie polskim prezesom. W końcu giełda transferowa trwa w najlepsze. Inna sprawa, że jeśli nie zmieni swoich oczekiwań finansowych, to o znalezienie klubu będzie mu bardzo ciężko. Tegoroczny rynek jest dla żużlowców bardzo ciężki. Niepewna przyszłość kilku klubów sprawia, że podaż przewyższa popyt i to zawodnicy muszą martwić się o miejsca w poszczególnych drużynach. Zagarowi łatwo nie będzie więc wrócić do polskiej ligi.