Z naszych informacji wynika, że Piotr Protasiewicz już sondował możliwość rozmów z Patrykiem Dudkiem. Miał pecha, bo wychowanek Falubazu podpisał rok temu nowy, 2-letni kontakt z For Nature Solutions Apatorem Toruń i nie ma pola manewru. Oczywiście każdą umowę można zerwać, ale w tym przypadku to się raczej nie wydarzy. Takich akcji ostatnio Falubazowi brakowało Jakby nie spojrzeć to, co robi Protasiewicz, to jest takie działanie, jakiego ostatnio w Falubazie brakowało. Klub przespał odejście Martina Vaculika do ebut.pl Stali Gorzów. W przypadku Dudka poprzednicy Protasiewicza też zaniedbali temat. O ile zatrzymanie zawodnika po spadku do 1. Ligi w sezonie 2021 było nierealne, o tyle można było przeciwdziałać temu, by Dudek przedłużał kontrakt z Apatorem. Zanim Dudek podpisał rok temu nowy 2-letni kontrakt w Toruniu, to nikt się z nim nie kontaktował. I to pomimo tego, że były już prezes Wojciech Domagała zapewniał w mediach, że Dudek po roku wróci z Apatora do Falubazu. Nie wróci ani po roku, ani po dwóch latach. Co najwyżej dopiero po trzech. W żużlu praca nad transferem trwa czasem nawet 3 lata Falubaz, przed dyrektorską nominacją Protasiewicza, był mało aktywny na takim polu transferowych rozmów. W żużlu, gdzie dobrych zawodników jest niewielu, nad kontraktami trzeba czasem trochę popracować. Trzeba być w kontakcie. Prezes Jakub Kępa 3 lata chodził za Bartoszem Zmarzlikiem i w końcu mu się udało. Jeśli Protasiewicz będzie równie cierpliwy, to za 2 lata będzie miał Dudka, a może kogoś jeszcze. W każdym razie już teraz działania Protasiewicza pokazują, że jego nominacja na dyrektora sportowego to był strzał w dziesiątkę. Doskonale zna to środowisko, wie, co trzeba robić, żeby zbudować mocny zespół. Pierwsze miesiące pracy Protasiewicza pokazują też, że szybko wyszedł z butów zawodnika. Jako żużlowiec skupiał się wyłącznie na sobie, dbał o swój interes. Teraz jednak ewidentnie działa tak, żeby skorzystał na tym cały klub. Telefon do teamu Dudka też jest dowodem na to. W końcu, gdy obaj byli zawodnikami Falubazu, to czasem między nimi iskrzyło. Może nie dosłownie, ale były tam jakieś ukryte pretensje czy drobne żale. Dyrektor Protasiewicz wzniósł się jednak ponad uprzedzenia.