Poznańscy sympatycy czarnego sportu przeżywają obecnie jedne z najpiękniejszych chwil w ich kibicowskim życiu. SpecHouse PSŻ całkiem niedawno doskonale wywiązał się z roli faworyta drugiej ligi i w pięknym stylu awansował na zaplecze PGE Ekstraligi. Klub ze stolicy Wielkopolski bardzo dawno nie startował na tym poziomie rozgrywkowym, więc nic dziwnego że w mieście zapanowała euforia. O ile fani wciąż świętują spektakularny sukces, o tyle działacze mają ręce pełne roboty. Chodzi oczywiście o skompletowanie składu, który z powodzeniem powalczy o pozostanie w eWinner 1. Lidze, bo walka o przepustkę do PGE Ekstraligi to jak na razie melodia przyszłości. Prezes Jakub Kozaczyk i jego ludzie na rynku radzą sobie jak na razie całkiem dobrze. W zespole pozostali na przykład Kevin Fajfer oraz Aleksandr Łoktajew. Zwłaszcza ten drugi po powrocie z Ukrainy przy dobrych wiatrach może stać się liderem ekipy prowadzonej przez Tomasza Bajerskiego. Poza polsko-ukraińskim duetem na liście życzeń znajduje się chociażby Adrian Gała. Czarno-żółte kevlary za kilka miesięcy przywdzieją również Adrian Cyfer, Antonio Lindbaeck, Emil Breum oraz Jonas Seifert-Salk. Nie trudno nie zauważyć, iż w tym zestawieniu brakuje juniorów. Co warto zaznaczyć, to tylko chwilowe braki, ponieważ w kręgu zainteresowań są młodzieżowcy prosto z PGE Ekstraligi, czyli Karol Żupiński oraz Michał Curzytek. Jak nie teraz, to kiedy? Na byłych klubach kończą się niestety ich zalety, bo obaj niedawno zakończonego sezonu zdecydowanie nie zaliczą do udanych. O ile Michał Curzytek regularnie startował w lidze u boku Bartłomieja Kowalskiego, o tyle Karol Żupiński w trakcie zmagań stracił miejsce w składzie For Nature Solutions Apatora i został wypożyczony do Zdunek Wybrzeża Gdańsk, gdzie także nie zachwycał. - Oni atakowani przez słońce lub wiatr się wywracają i nie potrafią się podnieść. Trzeba nie tylko kierować motocyklem, ale również używać głowy - powiedział między innymi o nim Eryk Jóźwiak na łamach WP Sportowefakty po jednym ze spotkań. W Poznaniu pomimo tego wszystkiego, wierzą w odrodzenie obu juniorów. Ogromna w tym rola trenera Tomasza Bajerskiego, który słynie z dobrego podejścia do młodych chłopaków. Sami zainteresowani też podejdą do zmagań zmotywowani jak nigdy wcześniej. To bowiem dla nich ostatni dzwonek na poważne zaistnienie w czarnym sporcie. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata