Aż strach patrzeć na biegi z udziałem Kacpra Makowskiego. Junior Polonii Piła jest nieprzygotowany do jazdy na żużlu i niestety widać to na każdym kroku. W czwartek znów zaliczył bardzo groźny upadek. Na pełnej prędkości wjechał w bandę i mocno się od niej odbił. Momentalnie trafił do szpitala. Świadkowie mówią, że jego krzyk spowodowany bólem było słychać nawet na trybunach. Zaniepokojony wyczynami Makowskiego jest Bogusław Nowak, pierwszy trener Bartosza Zmarzlika i wychowawca wielu żużlowych talentów. - Widziałem go niedawno w zawodach. On w ogóle źle siedzi na motocyklu. Nie panuje nad niczym. Nie wiem kto go szkolił i kto mu dał licencję, ale szkoda chłopaka. Tu trzeba gruntownych zmian w technice. I to zmian radykalnych, bo utraconego zdrowia nikt mu nie przywróci - mówi. Powtórny egzamin nic nie da W środowisku pojawiły się głosy, że w tak rażących przypadkach należałoby wysłać zawodnika na powtórny egzamin na licencję. -To nic nie da. On go zda, bo wymagania nie są zbyt wysokie. Widać, że Kacpra roznosi ambicja, ale sprzęt jaki ma, znacznie przewyższa jego umiejętności. To motocykl go prowadzi - zauważa trener. Ligowa drużyna Makowskiego zakończyła już sezon, ale młody żużlowiec będzie miał jeszcze sporo okazji do jazdy w turniejach młodzieżowych. W takich zawodach startuje z kolei sporo innych niedoświadczonych zawodników, którzy wywołują niebezpieczne sytuacje torowe. Przy tak niskim poziomie opanowania motocykla przez Makowskiego, aż strach pomyśleć, co będzie gdy np. rywal przed nim się przewróci. Do podobnej sytuacji doszło już zresztą w meczu ligowym. Kolega z pary Makowskiego, Marcin Ogrodnik źle wyłamał motocykl, przez co postawiło go w szczycie łuku. Kacper miał czas na reakcję, ale nie umiał zapanować nad sprzętem, wjeżdżając w Ogrodnika. Obaj upadli na tor. Na szczęście, żadnemu nic poważnego się nie stało.