Szwed w tym roku zanotował aż dwa bardzo groźne upadki. Najpierw w polskiej ekstralidze, broniąc barw Polonii Bydgoszcz w potyczce z Unią Leszno, przeszarżował i mocno uderzył w bandę. Następnie, choć jeszcze nie był w pełni sił, walczył w Grand Prix we Wrocławiu, gdzie również zakończył turniej niebezpiecznym karambolem. Urazy zmusiły go do zrezygnowania z kilku meczów w Szwecji oraz krótkiej absencji w Polsce. Mimo tych przeciwności Jonsson znakomicie zaprezentował się w ostatnim turnieju Grand Prix, który w duńskiej Kopenhadze wygrał. "Jestem bardzo, bardzo szczęśliwy ze zwycięstwa w Kopenhadze. Cieszę się, że z przebiegu turnieju wynika, iż potrafimy wyciągać wnioski i iść do przodu, bo to ważne w kontekście przyszłych występów" - podsumował Szwed na swojej stronie internetowej. Skandynaw słabo rozpoczął zawody, jednak z wyścigu na wyścig radził sobie coraz lepiej. Wiele kontrowersji wzbudziła jego ostra szarża w półfinale, gdy bezpardonowo zaatakował Hansa Andersena. Duńczyk zmuszony był do zaprzestania jazdy i długo nie mógł się pogodzić z brakiem reakcji sędziego. Andreas Jonsson wykorzystał szansę i w finale z czwartego pola uciekł rywalom, zostawiając za plecami Pedersena, Adamsa i Golloba. Dzięki temu triumfowi znów może odegrać rolę w walce o najwyższe laury w Grand Prix. Kopenhaska rywalizacja zmusiła go jednak do dużego wysiłku i dzień później w polskiej lidze nie spisywał się tak, jak sam by tego oczekiwał. "Czułem się strasznie zmęczony i słaby po tym weekendzie w strasznym upale. Tor nie przeszkadzał mi zbytnio, choć wymaga ode mnie kilku treningów. Byłem jednak jakiś zmęczony i przez to przegrywałem starty. A uważam, ze powinienem pokonać Sullivana, który wprost latał po naszym torze co najmniej dwukrotnie. Takie jest moje miejsce w drużynie. Starałem się jednak dać z siebie wszystko, a nawet więcej niż byłem w stanie, a ostatecznie wygraliśmy mecz" - skomentował Jonsson. Szwed od początku roku nie ścigał się w Anglii, jednak już teraz stwierdził, iż jazda na Wyspach jest niezbędna, by wrócić do pełnej dyspozycji. W zespole "Młotów" startował będzie obok Polaka - Krzysztofa Kasprzaka. Konrad Chudziński