Obecna sytuacja żużla w Oksfordzie jest naprawdę dobra. W czerwcu Kevin Boothby zapewnił 10-letni wynajem obiektu przy Sandy Lane, a później przekonał Jaimego Courtneya - syna znanego w Polsce Marka Courtneya, niegdyś żużlowca, a dziś pomocnika zawodników - do tego by przejął ster i został promotorem drużyny gepardów. Sam Courtney, czy w zasadzie bracia Courtney’owie, nie są żółtodziobami w tym obszarze. Wcześniej przejęli klub z Berwick i z powodzeniem rozwijają ośrodek z północnej Anglii. Teraz w swoim portfolio będą mieli jeszcze Oksford, dla którego niegdyś startował Jaime. Były zawodnik nie kryje radości z powrotu ośrodka z hrabstwa Oxfordshire. - Uważam, że to duża sprawa dla żużla w Wielkiej Brytanii, bardzo mnie to ekscytuje. Potrzebujemy pozytywnych wieści, a powrót na Sandy Lane jest fantastyczną informacją - powiedział Jaime Courtney w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem Speedway Star. Oxford Cheetahs niczym PSŻ Poznań Choć Anglia to żużlowo zupełnie inny świat, niż Polska, w historii Oxford Cheetahs widać podobieństwo do losów PSŻ-u Poznań. Drużyna z Wielkopolski wróciła do rywalizacji dzięki środkom z budżetu obywatelskiego, o których zadecydowali mieszkańcy miasta. Promotor powracającego do Championship zespołu również podkreśla udział lokalnej społeczności w całym przedsięwzięciu. - Od pierwszego dnia podkreślam, że to się dzieje nie dzięki mnie, ale dzięki ludziom Oksfordu - mówił. - To było bardzo wynagradzające widzieć odzew lokalnej społecznością, który czasem był wręcz przytłaczający. To upewniło mnie w decyzji, żeby podjąć się tego wyzwania. Wiem, że to znakomita okazja dla wszystkich zaangażowanych, żeby żużel w Oksfordzie ponownie działał. To świetny region dla sportu, mnóstwo pasji i w końcu jesteśmy z powrotem - powiedział Jaimie Courtney w rozmowie z tygodnikiem Speedway Star. - Bez ich niestrudzonego wysiłku przez ostatnie 14 lat i poświęceniu w utrzymanie gepardów przy życiu, byłoby bardzo trudno znaleźć się w pozycji, w której teraz jesteśmy - dodał promotor. Oxford Cheetahs ponownie mają być modne Niegdyś Wielka Brytania była żużlową potęgą. Dziś Premiership nie jest nawet drugą najważniejszą żużlową ligą świata, a można by debatować, czy w ogóle znalazłaby miejsce na podium. Na Wyspach są tego świadomi i liczą, że reaktywowane kluby będą w stanie zmienić ten trend. - Żużel desperacko potrzebuje wejścia na nowy poziom. Straciliśmy w ostatnich latach kilka dużych ośrodków. Reaktywacja żużla w Oksfordzie to duży krok w dobrym kierunku - stwierdził Jaime Courtney w rozmowie ze Speedway Starem. Promotor reaktywowanego klubu ma świadomość, że kiedyś żużel na Wyspach cieszył się większą popularnością, a drużyna z Oksfordu była jedną z czołowych ekip w lidze. - Jeździli tu Nielsen, Wigg, Dugard, Crump, czy Adams. Wygrywali ligowe tytuły, bawiąc się i był to modny klub w latach 80. Chcę żeby te czasy wróciły, żeby Oksford ponownie był modny - wyraził nadzieję Courtney. Miłośnicy retro żużla nie mają jednak co liczyć na powrót oryginalnych fioletowych kevlarów. - Fioletowe kevlary nie wracają, nie ma takiej opcji. Nie mam pewności, czy bylibyśmy w stanie zakontraktować jakiegokolwiek zawodnika, gdyby wracały - zażartował w rozmowie ze Speedway Starem Jaime Courtney.