Na ten moment nikt nie wyobraża sobie w 1. lidze innego rozstrzygnięcia niż awans Falubazu do PGE Ekstraligi. Od początku sezonu ten zespół kroczy pewnym krokiem, od zwycięstwa do zwycięstwa, pokonując większość rywali w sposób bardzo zdecydowany. Ostatnio jednak wygrywa jakby niżej, co zwróciło uwagę części obserwatorów. A już najbardziej rzucił się w oczy mecz z Wybrzeżem u siebie, który faworytowi przysporzył nieoczekiwanych problemów, ale ostatecznie zakończył się happy endem. Falubaz wygrał 49:41. Jeszcze przed biegami nominowanymi było tylko 40:38 dla gospodarzy. Ostatnie dwa biegi Falubaz co prawda wygrał 4:2 oraz 5:1, ale nie zamazał tym ogólnie kiepskiej postawy w całym spotkaniu. Spodziewano się pogromu, bo przecież nawet na wyjeździe w Gdańsku zielonogórzanie wygrali w sposób zdecydowany. Tymczasem dopiero w końcowej fazie meczu u siebie zdołali "klepnąć" wygraną. Czy Falubaz ma kryzys? Niektórzy tak mówią, ale to wciąż murowany faworyt do awansu. Słabszy mecz nadejdzie, ale czy to coś zmieni? Oczywistym jest, że musi przyjść kiedyś gorszy mecz dla Falubazu, może zdarzy się jakaś porażka. Czy jednak będzie klub, który zdoła to wykorzystać? Wydaje się, że taki słabszy moment Falubaz miał choćby w Bydgoszczy, kiedy to wysoko już przegrywał, a koniec końców zwyciężył w meczu. To był właśnie gorszy moment, a przecież i tak mecz zakończył się po myśli lidera. Falubaz może i da się pokonać w meczu, ale czy da się w dwumeczu? To już może być trudniejsze. A może nawet nierealne. Tak czy inaczej Falubaz musi mieć się na baczności, bo gdyby takie rozluźnienie (a przynajmniej tak to wyglądało) wkradło się np. podczas meczu wyjazdowego z ROW-em, wynik może uciec błyskawicznie. Ekipa Krzysztofa Mrozka to na ten moment jedyny realny rywal dla Falubazu. Po dokonanych wzmocnieniach znacznie wzrosła jej sportowa moc. Jest drugą siłą ligi i w niedzielę bez większych problemów pokonała choćby Abramczyk Polonię, do tej pory uważaną za numer dwa w tej lidze.