Kibice wściekli na Piotra Pawlickiego Piotr Pawlicki w trzynastym biegu meczu w Lesznie na jednym z łuków pojechał bardzo ostro z Patrykiem Dudkiem. Nikt na tor nie upadł, ale sędzia przerwał wyścig widząc twardą jazdę i gestykulację zawodnika gości. Ostatecznie po obejrzeniu powtórek dość niespodziewanie zdecydował o wykluczeniu... Dudka. Tę decyzję skrytykował chwilę później szef sędziów Leszek Demski, którego zdaniem w powtórce powinno zabraknąć Pawlickiego. Generalnie żużlowe środowisko jest mocno podzielone co do oceny całej sytuacji. Nie podlega wątpliwości, że Pawlicki pojechał na granicy fair, ale czy jego zachowanie nadawało się do wykluczenia? Każdy kibic ma swoje zdanie w tym temacie, jednak nie brakuje takich, którzy w ostrych słowach atakują zawodnika Fogo Unii Leszno w mediach społecznościowych. - Piotrek nie pisz takich bzdur!!! Jesteś zabijaka!!! Wywozisz w płot zawodników!! Miałeś kiedyś w IMPJ pretensje do Pieszczka!! A sam caly czas chcesz po zabijać zawodników!!!! Sędzia już drugi raz wydrukował wynik meczu!!! (pisownia oryginalna) - napisał jeden z fanów. To jednak tylko przykład, bo podobnych treści było znacznie więcej. - Chamstwo na torze i brak szacunku do rywala opanowany do perfekcji - dodał inny kibic. Pawlicki musi teraz radzić sobie z hejtem, a w tym na pewno pomogą mu głosy wsparcia. Mimo wszystko sporo osób opowiedziało się po jego stronie doceniając chart ducha. Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie ta brawurowa akcja, to zespół z Leszna mógł w niedzielę przegrać z Apatorem. Kolega z toru też zaatakował Pawlickiego Całą sprawę w mediach społecznościowych skomentował również Oliver Berntzon. Zawodnik beniaminka z Ostrowa napisał, że kiedyś Pawlicki miał do niego pretensje o ostrą jazdę, a teraz sam zachował się tak samo. Na te słowa szybko zareagował jednak sam zainteresowany, który udostępnił treść archiwalnych wiadomości, które wymieniał w korespondencji ze Szwedem. Okazuje się, że sytuacja wyglądała nieco inaczej. - Nie ma problemu Oliver. Zawsze myślałem, że jesteś w porządku gościem. W naszej wczorajszej sytuacji było zbyt dużo emocji, ale na szczęście moja szybka reakcja uchroniła mnie przed wypadkiem - napisał Pawlicki. Swoją drogą Pawlicki stał się poniekąd ofiarą regulaminu, który inaczej zinterpretował sędzia zawodów, a jeszcze inaczej jego szef, czyli wspomniany Leszek Demski. Gdyby wykładnia była jasna, nikt nie miałby wątpliwości co do oceny całego zdarzenia, co najprawdopodobniej pozwoliłoby uniknąć burzy medialnej.