Przypomnijmy. W niedzielę w Krośnie odbywał się mecz pomiędzy miejscowymi Wilkami a Stalą Gorzów. Stan nawierzchni był kwestionowany już przed zawodami, ale ostatecznie postanowiono je rozpocząć. Niemal każdy bieg był jednak wielką walką o przetrwanie. Ostatecznie mecz przerwano po dziewiątym wyścigu, co wywołało wielką konsternację. Momentalnie było wiadomo, że nie obędzie się bez kar dla Wilków. Mówiono o bardzo surowych decyzjach. Sprawę jeszcze bardziej zaigniało to, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Wilki miały już problemy z torem. Rok temu walkowerem w Krośnie wygrał Falubaz Zielona Góra. Kilka tygodni temu bardzo kiepsko wyglądał tor podczas meczu z Apatorem, ale tamto spotkanie finalnie odjechano. Tym razem gospodarze nie mieli już tyle szczęścia. Po pierwsze przegrali mecz, po drugie zostali naprawdę porządnie ukarani. Bez litości. Nie mogą nawet trenować! We wtorek w komunikacie PZMot poinformowano o decyzji podjętej w sprawie Wilków. Licencja toru została zawieszona. Co to oznacza? Dla klubu z Krosna same problemy. - Do momentu odwieszenia licencji, w Krośnie nie mogą odbywać się nie tylko zawody, ale nawet treningi - mówi nam Zbigniew Fiałkowski z GKSŻ. Tym samym położenie beniaminka zrobiło się bardzo nieciekawe. Krośnianie nie mają wyjścia. Muszą jak najszybciej zabrać się za swój tor. Niezależnie od wszystkiego, z pewnością do końca sezonu każdy zespół przyjeżdżający do Krosna będzie mocno zwracał uwagę na stan toru. Dobrze wiemy, że w żużlu to zawsze łatwy punkt zaczepienia, zwłaszcza dla przegrywających. Wilki mają też inny problem. Zapewne stracą handicap własnej nawierzchni, co miało być ich wielkim atutem. Teraz tor będzie w głównej mierze szykował komisarz. Dla przyjezdnych to tylko woda na młyn.