Jazda Bartosza Zmarzlika w tym sezonie przypomina zmagania mitycznego Syzyfa z wielkim głazem wtaczanym na szczyt wielkiej góry, który tuż przed wierzchołkiem zawsze wymyka mu się z rąk. Zmarzlik żongluje silnikami, ale ma problemy Zmarzlik żongluje silnikami i ustawieniami. Gdy wydaje się, że już coś znalazł, że już to ma, to za chwilę cała regulacja mu ucieka i polski mistrz zaczyna robotę od nowa. To musi być męczące, deprymujące, frustrujące i tu by można wpisać kolejne przymiotniki, ale po co. Najprościej byłoby napisać: Kowalski bierz się do roboty! Ryszard Kowalski to polski tuner robiący silniki dla Zmarzlika, który od kilku lat ma świetne wyniki i jest numerem 1, ale z drugiej strony to nie jest tak, że wszystko, czego się dotknie Kowalski, zamienia się w złoto. No a najlepszą reklamę Kowalskiemu robi Zmarzlik, który, co podkreślają eksperci, zawsze potrafi dołożyć coś od siebie. Inny, jakby dostał wolny silnik, nic nie zrobi. Zmarzlik natomiast będzie szukał i kombinował. Jak nie znajdzie ustawień, to tak długo będzie się wiercił na motocyklu, że w końcu wykrzesze z niego dodatkową prędkość. Defensywna jazda w półfinale była palce lizać W Pradze wolny Zmarzlik zaimponował mi tym, jak bronił się przed atakami Roberta Lamberta w półfinale. To była defensywna jazda z najwyższej półki. Pomysł na finał (szukanie prędkości poza połową toru) już nie okazał się taki dobry, ale Zmarzlik musiał zaryzykować. Gdyby po słabszym starcie z trzeciego pola przykleił się do krawężnika, to może dojechałby trzeci. Jednak Zmarzlik chce wygrywać. Nawet jak jedzie na osiołku. Na razie z tego siłowania się ze sprzętem polski mistrz wychodzi na plus. Ma w tym roku trzy finały (miejsca 1, 3, 4) i pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej. Jednak, jak tak dalej pójdzie, to Zmarzlik nie da rady dowieźć tego pierwszego miejsca. Nie wiadomo o co chodzi Nie wiem, o co chodzi? Od kilku tygodni krąży teoria, że Kowalskiemu jakieś dziwne myśli zaczynają chodzić po głowie. Prawda jest taka, że sprzęt potrafi zawodnika wynieść na szczyt, ale i też zniszczyć. W przypadku Zmarzlika to wygląda trochę tak, jakby tuner badał próg wytrzymałości Zmarzlika. Jakby dawał mu coraz gorszy sprzęt i sprawdzał, co z tego wyniknie. Zmarzlik dzięki unikatowym umiejętnościom wciąż się świetnie broni i łamie kolejne bariery. Chyba jednak czas na taką szczerą, męską rozmowę z tunerem, bo tak dalej być nie może. Jeśli tunerowi zmieniły się priorytety, to niech to powie. Jeśli nie, to niech zrobi wszystko, żeby dać Zmarzlikowi takie silniki, na których będzie się mógł swobodnie ścigać. Bo ten sprzęt, który teraz ma Zmarzlik nadaje się tylko do reklamacji.