Kolejarz Rawicz już upadł (nie dostał licencji na 2024), a jeśli to samo stanie się z Unią Tarnów (Grupa Azoty właśnie ogłosiła rozwód, i klub nie dostanie milionów, na które liczył), to w Krajowej Lidze Żużlowej (czyli trzeciej lidze) zostanie sześć klubów, z czego tylko cztery z Polski. W tej chwili jest to otchłań, w którą nikt nie chce wpaść Prezesom klubów Metalkas 2 Ekstraligi (czyli drugiej ligi) KLŻ jawi się w tej chwili jako otchłań, w którą żaden z nich nie chce wpaść. Produkt na razie żaden, klubów mało, czyli to wygląda trochę tak, jakby człowiek na rok siadał w oślej ławce. Jednak bez KLŻ nie będzie mocnego żużla w Polsce, dlatego PZM i Ekstraliga, która ma miliony z telewizji, musi coś zrobić, żeby postawić trzecią ligę na nogi. Pomóc nowemu przewodniczącemu Ireneuszowi Igielskiemu w stworzeniu produktu, który będzie się bronił i będzie ligę, a nie jakimś kadłubem. Kroplówka i dobry plan potrzebne od zaraz Słusznie ktoś na górze myśli o podaniu kroplówki ośrodkom będącym poza ligą, ale czas na myślenie się kończy. W Rawiczu i Świętochłowicach już trzeba szukać ludzi gotowych do zabawy w żużel. Trzeba im dać pieniądze, kuratora i liczyć na to, że coś na tej spalonej ziemi powstanie. W najgorszym razie trzeba zrobić tu i ówdzie coś na kształt SMS-u, bo ilość też ma znaczenie, a za 2 miliony rocznie (tyle planują w PZM dać w ramach rocznej pomocy dla jednego klubu) można wiele zrobić. Gdyby do KLŻ dołożyć te ośrodki, które są na mapie, ale nie ma ich w lidze, to mielibyśmy siedem polskich drużyn. Z Niemcami i Łotyszami byłoby dziewięć i to już byłaby liga z prawdziwego zdarzenia. I nasze żużlowe władze muszą zrobić wszystko, żeby taką ligę stworzyć. Dalsze nabijanie kieszeni gwiazd nie ma sensu Zwłaszcza że kolejne miliony wrzucane do kieszeni żużlowych gwiazd niczego nie zmienią. PGE Ekstraliga już jest najlepsza i najbogatsza na świecie, a prezesi nawet nie chcą pieniędzy z tego nowego telewizyjnego kontraktu na 2026-2028 (71,5 miliona rocznie), bo wiedzą, że to wszystko przejedzą na zawodników. Dlatego trzeba pomyśleć o przyszłości, o gałęzi, na której się siedzi. Bo jeśli niebezpieczny trend zwijania się klubów KLŻ utrzyma się w następnych latach, to strach pomyśleć, co będzie? Bo co z tego, że w takiej Polonii Piła mają głowy pełne pomysłów? Bez konkurencji i rywalizacji, to wszystko za chwilę siądzie. Nie jestem prezesem EŻ, ale gdybym nim był, to już teraz podjąłbym kroki zmierzające do odrodzenia ośrodków w Rawiczu, Świętochłowicach, a jeśli będzie trzeba to także tego w Tarnowie. To będzie kosztować 6 milionów, ale to, co można wygrać, ma znacznie większą wartość.