Bracia Pawliccy, Jan Kvech na U24, Jarosław Hampel i Rasmus Jensen lub Nicki Pedersen. Tak ma wyglądać skład zespołu Falubazu Zielona Góra w przyszłym roku. Oczywiście kontrakty wejdą w życie, jeśli zespół awansuje do PGE Ekstraligi, a jest już bardzo blisko tego celu. Dwóch Pawlickich i Pedersen. Trzy wozy strażackie w parku maszyn Falubazu Jeszcze niedawno opcja z odstrzelonym przez ZOOleszcz GKM Grudziądz Pedersenem była pewna jak w banku. Teraz pion sportowy klubu z dyrektorem sportowym na czele Piotrem Protasiewiczem mocno się gryzie, czy nie zostawić Jensena. Mówił o tym m.in. Krzysztof Cegielski w środowym Kolegium Żużlowym na antenie Canal+. Każde z rozwiązań ma swoje plusy i minusy. Pedersen w formie, to ciągle gwarant dużych zdobyczy, problem w tym, że metryki już nie oszuka. Ten sezon dobitnie zilustrował, że kontuzje nie goją się na nim jak na psie, a wyeksploatowany organizm wysyła niepokojące sygnały na bardziej wymagających torach. Gdzieś w odmętach internetu można było się też natknąć na komentarz, że przy dwóch Pawlickich i Pedersenie, pasowałoby postawić w parku maszyn trzy wozy strażackie do gaszenia pożarów. Nie ma tajemnicy, że oba obozy nie pałają do siebie sympatią. To jeszcze zaszłości z czasów leszczyńskich. Potem Nicki z Przemkiem wozili się po płotach w Grudziądzu. Być może gdy okazało się, że Piotr Pawlicki przelicytował w Toruniu i wrócił do negocjacji w Zielonej Górze, ktoś szepnął słówko Protasiewiczowi, że w tym układzie lepiej odpuścić jeden czarny charakter, czyli wybuchowego Pedersena niż narażać się braciom, którzy też potrafią pokazać pazurki, ale w swoim towarzystwie się nie pozagryzają. Nicki to też opcja krótkoterminowa. Nigdy nie wiadomo, co strzeli mu do głowy. Jak nie będzie mu szło, strzeli focha, zabierze zabawki, spali bez skrupułów mosty, w najlepszym wypadku zamarkuje defekty. A co gorsze Falubaz zostanie bez kluczowego zawodnika. Jensen jest bardziej przewidywalny, żadne podobne historie mu nie grożą. Jego minusem byłaby przynajmniej na początku słaba znajomość ekstraligowych obiektów. Jensen opcją nie tylko oszczędnościową Wymiana Pedersena na Jensena pozwoliłaby zaoszczędzić sporo kasy w budżecie. Nicki wciąż jedzie na nazwisku, dawnej marce i niezbyt chętnie schodzi z wysokiego pułapu finansowego. Rasmus, to żużlowiec na dorobku, który w ciągu kilku lat zaliczył ogromny progres i nie skręci manetki, jak będzie delikatnie pod koło. 31-latek jest w bieżących rozgrywkach liderem Falubazu, ma ważną umowę z tym klubem i w perspektywie ekstraligowy debiut. Poznał więc lokalne środowisko, domowy tor mu leży i w odróżnieniu od starszego rodaka potrafi świetnie się wkomponować do zespołu. Przeszłość udowadnia, że warto ryzykować i stawiać na dawne gwiazdy 1. Ligi z Danii bez względu na wiek. Kiedyś Stal Gorzów wyciągnęła do PGE Ekstraligi po doskonałym sezonie w Gdańsku Andersa Thomsena, a Motor Lublin wziął z tego samego Gdańska Mikkela Michelsena. Jensen przed tym jak trafił do Falubazu był liderem Wybrzeża. Duńskie klocki i to nie Lego, dawno się układały się w taką logiczną całość.