Mateusz Wróblewski, INTERIA: Który to pani zawody żużlowe oglądane na żywo? Interesuje się pani na co dzień żużlem, czy tylko sztukami walki, a żużlem okazjonalnie? Joanna Jędrzejczyk, była mistrzyni UFC: - Siedzę w każdym sporcie. To tak, jak z muzyką. Nie trzeba być fanem danego gatunku muzyki, a ona na żywo zupełnie inaczej smakuje. Zupełnie tak samo jest ze sportem. Jestem olbrzymią fanką i Bartosza Zmarzlika i Macieja Janowskiego, a także innych polskich sportowców. To były moje drugie zawody żużlowe oglądane na żywo. Kiedyś byłam we Wrocławiu. Żałuję, że zeszłej soboty dopiero pierwszy raz pojawiłam się w Warszawie na Grand Prix, ale na pewno nie zrobiłam tego po raz ostatni. Uwielbiam Bartosza Zmarzlika jako sportowca. Serce bije mocniej podczas takich eventów Walczyła pani na wielkich halach przed ogromem publiczności. Faktycznie wówczas serce bije mocniej? Można to porównać do żużlowego Grand Prix na PGE Narodowym? - Stres jest zawsze, ale takie zawody sprawiają, że serce bije mocniej. To więcej serc, które nas napędza, ale także więcej serc do pokrzepienia. Każdy oczekuje zwycięstwa. Świetnie, że takie imprezy odbywają się w Polsce, w Warszawie. Podziękowania dla prezydenta Trzaskowskiego za możliwość organizacji takiego eventu, bo potrzebujemy tego więcej. Podziękowania także dla kibiców. To niesamowite, że na PGE Narodowym zjawiło się tyle ludzi. Zakocha się pani w żużlu? Będzie pani częściej odwiedzać stadiony żużlowe? - Oczywiście. W Olsztynie nie ma żużla, ale bardzo chciałabym znaleźć czas na to, by móc częściej uczestniczyć na imprezach żużlowych. Nie ma mowy o powrocie na ring Ma pani zamiar jeszcze wrócić na ring? UFC, KSW, a może freak fighty? - Oczywiście, że nie. Nie ma takiej opcji. Nawet freak fighty pani nie przekonają? Sama pani powtarza, że wszystko ma swoją cenę, a w freakowych galach potrafią płacić fortunę za największe gwiazdy. - Wszystko ma swoją cenę. To prawda. Zaznaczam, że jestem dość droga. Niemniej nie wrócę. Jestem na sportowej emeryturze.