Pisaliśmy niedawno o żużlowcach, których przygody z tym sportem bardzo wyhamowały, gdy trafili do Apatora. Był Maksymilian Bogdanowicz, był Karol Żupiński. W Toruniu nie radził sobie też Norbert Krakowiak. Niedawno w barwach Apatora jeździł też wspomniany Marciniec. Co prawda po pobycie w Toruniu startował także w Wybrzeżu Gdańsk, ale ostatnie miesiące w jego wykonaniu były już bardzo kiepskie. Marciniec skończył wiek juniora i wygląda na to, że także sportową karierę. Wychowanek Janusza Kołodzieja na początku swojej przygody z żużlem prezentował się naprawdę obiecująco. Potrafił praktycznie nie mając żadnego doświadczenia wygrywać biegi na wyjazdach, mając za rywali dużo bardziej objeżdżonych zawodników. Rozwijał się w harmonijnym tempie, nie był typem perełki, raczej kimś kto dzięki ciężkiej pracy jest w stanie piąć się coraz wyżej. Był taki moment, że jego postępy były widoczne gołym okiem. Gdzieś się jednak zatrzymał, a ostatni sezon był dla niego naprawdę trudny pod względem psychicznym. Menedżer miał go dość Po meczu z Abramczyk Polonią Bydgoszcz bardzo ostro o juniorach swojej drużyny, w tym o Marcińcu właśnie, wypowiedział się Eryk Jóźwiak, menedżer Wybrzeża. - Marciniec w biegu młodzieżowym to totalny jeździec bez głowy, w 12. biegu to powtórzył. Moje "bicie pałą", to mało i zastanawiam się czy nie brać jednego na sztukę do Bydgoszczy, by zdobył jeden punkt w biegu młodzieżowym. Ja na ich miejscu sam bym podszedł do trenera i powiedział, że mi wstyd. Szkoda metanolu, opon i wszystkiego. Przekażmy pieniądze, które mielibyśmy dać na opony na schronisko lub dom dziecka. Jest mi wstyd przed ludźmi, ale musimy ich wystawić - mówił dla WP. To był ostatni ligowy występ Marcińca i wiele wskazuje na to, że także ostatni w jego karierze. Zawodnik nie określił się w kwestii swoich planów i mówi się, że zakończy starty na żużlu. Gdy zadaliśmy mu pytanie o jego przyszłość, nie dał odpowiedzi. Tak na dobrą sprawę zostałaby mu jedynie Ekstraliga U24, ale czy starty tam mają sens? Raczej wątpliwe. Na tych rozgrywkach realnie zyskać mogą tylko juniorzy z zagranicy, których wcześniej nikt nie zauważył. Dla polskich seniorów to już w zasadzie często żużlowe dogorywanie. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata