Był brytyjskim głosem żużla. Odszedł niespodziewanie Wspomnienia osób, które na zawsze odeszły do wieczności rozpoczniemy od legendy brytyjskiego dziennikarstwa. Mowa o Nigelu Pearsonie. Znakomity komentator w swojej karierze z mikrofonem wybierał się na mnóstwo wielkich imprez, by razem z widzami przeżywać najwspanialsze momenty w historii dyscypliny. To właśnie on relacjonował chociażby triumf Chrisa Harrisa w Cardiff czy pierwszy mistrzowski tytuł Taia Woffindena. Jego "sensational speedway" zna chyba każdy szanujący się kibic czarnego sportu. Poza speedway’em Nigel Pearson umilał także chociażby transmisje z darta oraz piłki nożnej. - Będzie brakowało "głosu żużla". Na zawsze będzie to dla mnie zaszczytem być wśród jego trzech najlepszych żużlowych wspomnień wszechczasów - tak żegnał go między innymi wspomniany wcześniej Chris Harris. - Jesteśmy dziennikarzami, naszym zadaniem jest znajdowanie odpowiednich słów. Czasem po prostu nie ma słów. To naprawdę boli. Nasze myśli i modlitwy są z Kerrie, Sarah, Jake i Liamem. To zdecydowanie za wcześnie. Spoczywaj w pokoju Nige - napisano z kolei na Twitterze tygodnika "Speedway Star". Dzień przed śmiercią sędziował zawody. To był wielki szok Żużlowa Polska przeżyła równie mocny szok pod koniec czerwca, kiedy to odszedł z tego świata sędzia Piotr Nowak. Fani dość długo nie mogli w to uwierzyć, ponieważ dzień przed śmiercią sędziował on miniżużlowe zawody. Od początku kariery nigdy nie zależało mu na wielkim rozgłosie, za co z miejsca zyskał uznanie kibiców. Arbiter zdecydowanie wolał prowadzić mniejsze imprezy i to na nie przyjeżdżał z największą przyjemnością. - Jeden z ostatnich sędziów, który nie kłaniał się chorym regulaminom, tylko je piętnował - pisał chociażby Robert Borowy, znany gorzowski dziennikarz żużlowy współpracujący z Przeglądem Sportowym. - Nie mogę w to uwierzyć. Jedna z najbardziej pozytywnych postaci w gronie sędziowskim - dodał Jacek Ziółkowski, obecny menedżer mistrzów Polski z Lublina. Żałoba w Ostrowie. Dwa razy wprowadzał ich do elity W 2022 roku pożegnaliśmy również mnóstwo byłych zawodników i trenerów zasłużonych dla wielu polskich klubów. W kwietniu świat czarnego sportu pogrążył się chociażby w żałobie po odejściu Romana Tajcherta. To właśnie on aż dwukrotnie jako trener wprowadzał ośrodek z Ostrowa do najwyższej klasy rozgrywkowej. - Swego czasu zaliczał się do liderów drużyny. Szczególnie skuteczny był na swoim torze - tak wspominał go Artur Małecki na łamach WP Sportowefakty. Poza Romanem Tajchertem kibice niestety nie porozmawiają ani nie podadzą już więcej ręki na przywitanie Stanisławowi Turkowi, Bogdanowi Sargunowi, Bogdanowi Berlińskiemu, Romanowi Staneczce, Michałowi Żłobińskiemu, Janowi Sulewskiemu, Grzegorzowi Kislingerowi oraz Piotrowi Bruchmańskiemu. Cześć ich pamięci! Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata