40 lat temu zmarł Józef Draga, pionier żużla w Rybniku, najstarszy z braci słynnego motocyklowego klanu na Górnym Ślasku. Każdy chciał zobaczyć jego warsztat Kiedy w 1939 roku, tuż przed wojną, oddano do użytku nowy stadion w Rybniku (w trakcie okupacji odbywały się tam nazistowskie wiece), to Draga już nie jeździł. Wtedy prowadził już swój własny biznes. Jego warsztat był jednym z najbardziej renomowanych w okolicy. Serwisował motocykle. Wykonywał pracę, za którą dziś żużlowi tunerzy biorą ciężkie pieniądze, a ich zarobki liczone są w setkach tysięcy złotych. Za jeden silnik biorą około 40 tysięcy. Draga kokosów nie zarabiał. To były inne czasy. Ludzie jednak chętnie zaglądali do jego warsztatu, żeby zobaczyć stojące tam ścigacze i drogie motocykle. Miał też świetnych uczniów: Albina Liszkę, Konrada Kuśkę i Zygmunta Krzyżaka. - Każdy z nich został potem znakomitym mechanikiem. Krzyżak był bodaj najbardziej renomowany, ale dwaj pozostali również zdobyli sławę - mówi nam Stefan Smołka, pasjonat historii rybnickiego żużla i autor książki o Ludwiku Dradze, bracie Józefa. Dramatyczna historia. Załamał się pod nim lód Choć nie jeździł długo, to półki w jego domu uginały się od trofeów. Stracił je wszystkie, kiedy przez Rybnik przeszła ofensywa Armii Czerwonej. To żołnierze tej armii skonfiskowali wszystkie puchary Dragi. Wszystko to przepadło bezpowrotnie. Józef Draga był pionierem klasycznego żużla, ale i też ice speedway’a. Zimą był jednym z tych, którzy zakładali opony z kolcami i ścigał się z na lodzie zamarzniętej tafli zbiornika Ruda. To były lata 1930-1933. Jeden z takich wyścigów omal nie skończył się tragicznie. Jego ciężki motocykl przełamał lód i wpadł do zimnej wody. Skończyło się poważnym uszczerbkiem na zdrowiu, bo rywale zdążyli go w porę wyciągnąć. Urodzony w 1900 roku Draga zostawił po sobie wiele. W jego warsztacie zbierał doświadczenia Ludwik Fajkis, który później został bardzo dobrym żużlowcem. O mechanikach, których szkolił, już pisaliśmy. Jeden z nich, mianowicie Liszka, długo był numerem 1 w Rybniku. To u jego boku dojrzewał Ludwik Draga U boku Józefa dojrzewał jego młodszy brat Ludwik, najbardziej znany z klanu, legenda żużla, najmłodszy mistrz Polski, zawodnik klubów z Rybnika i Katowic. Ludwik przez całe życie bił rekordy prędkości. Motocykle i samochody były jego żywiołem. Ludwik zmarł tak, jak żył, czyli za kółkiem. To była wielka tragedia. 90-letni Draga pojechał z żoną na zakupy i do fryzjera. Wjeżdżając na parking pod sklepem, nie ustąpił pierwszeństwa jadącemu z przeciwka bmw. Doszło do potwornej kraksy. Auto, którym jechał Draga z żoną, odrzuciło na 20 metrów i przewróciło się na bok. Pani Teresa, żona Ludwika, zmarła na miejscu. On kilka godzin później w szpitalu, gdzie walczono o jego życie. Bezskutecznie. Wytrawny kierowca, jakim był Draga, popełnił jeden błąd, który kosztował życie jego i jego ukochanej osoby. Rodzina nie potrafiła zrozumieć, jak do tego doszło. Draga wiele lat był instruktorem, uczył innych jak jeździć, sam też był na drodze bardzo ostrożny. Przy publikacji tekstu wykorzystaliśmy zdjęcia i materiały z książki "Czarny sport, czyste emocje. Historia sportu żużlowego w Rybniku 1932-2022".