- Gdybym wiedział, że tak szybko będę przemawiał, strzeliłbym sobie jeszcze jedną lufkę, bo mam tremę - wypalił Marek Cieślak, odbierając w czwartek Złotego Szczakiela na Gali PGE Ekstraligi. Cieślak mówi, co myśli. Jego papuga również U Cieślaka co w sercu, to na języku. Kiedy napisał swoją autobiografię, to wiele osób się na niego obraziło. Jednak 71-letni trener nigdy nie owijał w bawełnę, zawsze był do bólu szczery. To jedna z jego kilku słabości. Tymi największymi są jednak jazda na rowerze i zwierzęta. Furorę w żużlowym środowisku robi papuga pana Marka. Kupiła ją jego żona Barbara, która lubi w żartach wytykać mężowi, że podpina się pod jej sukcesy. Gadająca papuga jest jej własnością, ale to Cieślak chwali się nią w mediach. Nawet żonie mistrza Łaguty się oberwało Niedawno Cieślak zdradził, że papuga ostro nawtykała żonie mistrza świata Artioma Łaguty. To, co powiedziała, było jednak tam mocno niecenzuralne, że Cieślak za nic w świecie nie chce powtórzyć słów, które usłyszała Awelina Łaguta. Trener jednak nie raz chwalił się tym, co on usłyszał od papugi, która ma na imię Kura. - Marek, łysa pało - mówi mu papuga przy porannym goleniu, a to są i tak najmilejsze słowa, jakie od niej słyszy. Po domu Cieślaka biega sfora psów Kura jest też treserką psów. Rodzina Cieślaków od 25 lat ma hodowlę terierów rosyjskich, potężnych, ważących ponad 50 kilogramów. W Rosji za czasów Stalina tej rasy używano do pilnowania więźniów w łagrach. Po domu trenera biega dziewięć takich ogromnych zwierzaków, które robią wszystko, co im każe papuga. - Waruj, wynocha - takie komendy dobiegają często z klatki. Zdarzają się jednak mocne, żołnierskie słowa: - Spier..., znowu wypier... wodę z miski. Kiedyś trener przyznał ze skruchą, że papuga powtarza wszystko to, co usłyszy. Muszą z żoną bardzo uważać na słowa. Czasami jednak emocje biorą górę, a wtedy słownik Kury wzbogaca się o kolejne brzydkie wyrażenie. Ulubienicą Cieślaka jest terierka szkocka, która wabi się Kropka. Wcześniej była Landryna, ale pojawiły się komplikacje przy czyszczeniu zębów i trzeba było ją uśpić. Landryna chodziła za panem Markiem krok w krok, dlatego bardzo przeżył jej odejście. Żona, widząc to kupiła Kropkę, która wygląda niemalże identycznie, jak Landryna i ma nawet taki sam charakter. Były trener żużlowej kadry kocha dwa kółka Cieślak od zawsze ma wielką słabość do dwóch kółek. Kiedyś był motocykl żużlowy, a od paru lat rower. Trener robi ponad 10 tysięcy kilometrów rocznie. Uwielbia przejażdżki po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, gdzie każdą ścieżkę zna niemalże na pamięć. Ma taki plan, żeby wystąpić w mistrzostwach Polski amatorów w grupie Masters. Jeździ sam, ale zdarza się, że towarzyszą mu żużlowcy. Ma też prawie 80-letniego kolegę Ksawerego Leszczyńskiego, który również kocha rowery. Trener jest ambasadorem marki Trek. W jednym z częstochowskich salonów robią mu rowery na miarę. Cieślak przyjeżdża, a pracownicy sklepu robią laserowe pomiary, żeby dopasować każdą część pojazdu do jego sylwetki. Podróżuje rowerami, które kosztują nawet i 50 tysięcy złotych. Potem zwraca je do salonu, a ten sprzedaje je na cele charytatywne. Jeden z kibiców kupił rower Cieślaka i powiesił go na ścianie w salonie. Cieślak nie chce na emeryturze wynosić śmieci Cieślak mówi, że dzięki rowerom odzyskał energię. Kiedyś przyznał, że on nie mógłby wyłącznie siedzieć w domu i popijać kawę. - Jak ktoś na emeryturze siądzie, to potem za długo z tej emerytury nie korzysta. Ja jestem w wieku emerytalnym, ale nie ograniczam swojej aktywności do wynoszenia śmieci - przyznaje. Największą słabością Cieślaka jest oczywiście żużel, przez który cierpiał fizycznie i psychicznie, ale nie potrafił rzucić motocykla w kąt. Kiedy był zawodnikiem, to przed każdym meczem dokładnie oglądał w domu wszystkie zakamarki, bo nie wiedział, czy jeszcze tam wróci. Wiele razy był kontuzjowany, połamany, obolały. Po śmierci kolegów pytał samego siebie: czy on nie ma sumienia, że mimo straty bliskiej osoby wciąż jeździ i ściga się z rywalami. Nie potrafił jednak odpuścić. Ta miłość do żużla rozpoczęła się, kiedy jako mały chłopak dostał od jednego z zawodników okulary w nagrodę za pomoc w wyczyszczeniu koła, i trwa do dziś.