Tradycje rodzinne w jego familii zapoczątkowała mama. - Moja mama ma teraz 83 lata, jednak gdy była jeszcze dziewczynką, miała w zwyczaju siadać na parapecie w domu ciotki i oglądać początki żużla w Newcastle - opowiada były arbiter. - W późnych latach 70., tata awansował w pracy i przenieśli się do Manchesteru. Szukali w okolicy ciekawego zajęcia na spędzenie wolnego czasu, więc poszliśmy całą rodziną oglądać żużel w Belle Vue - dodaje. Początki nie należały do najprzyjemniejszych. - To było tydzień po wypadku Alana Wilkinsona - nienawidziłem tego. Po tym zdarzeniu, zrobiłbym wszystko, żeby nie iść w sobotni wieczór na żużel w Belle Vue - wspomina Grahan Flint. Pomimo tego, późniejszy sędzia regularnie odwiedzał stadion żużlowy, ponieważ jego rodzice i brat złapali bakcyla czarnego sportu. Nagła tragedia odmieniła losy rodziny Szczególną miłością do żużla zapałał brat Flinta. W późnych latach 80. zdał egzamin na prawo jazdy i zaczął jeździć motocyklem na różne zawody żużlowe. Niestety jedna z podróży zakończyła się tragicznie. - Brał udział w wypadku. Ktoś w niego wjechał i w efekcie tego zdarzenia zmarł. To wszystko stało się w 24 godziny - miał rozległe obrażenia mózgu, a raport z sekcji zwłok był naprawdę okropny - wspomina ze smutkiem Flint. - Mój brat był dużo większym fanem żużla, niż ja, choć też zacząłem łapać bakcyla. Pamiętam wyjazdy na Finały Światowe na Wembley i w Bradford w latach 80. - relacjonuje sędzia. - Wypadek brata pozwolił spojrzeć mi na życie z innej perspektywy. To zdarzenie wyrwało serce naszej rodzinie - wspomina po latach. Brat stał się największą inspiracją Flint postanowił jednak przekuć wielką tragedią w coś dobrego. - Kiedy mój brat uległ wypadkowi, urosło we mnie przekonanie, żeby zaangażować się w żużel od strony bezpieczeństwa, ale byłem wtedy zbyt młody - opowiada Flint, który wcześniej chciał zostać kierownikiem startu. Dlaczego jego losy potoczyły się inaczej? - To mój brat był głównym powodem, dla którego zostałem sędzią. Zainspirował mnie, żeby nie być kierownikiem startu, a sędzią - powiedział emerytowany już arbiter. - Miałem swój powód, żeby zostać sędzią i było nim bezpieczeństwo. Przykładowo, widziałem zawodników robiących próbne starty podczas prezentacji bez założonych kasków. Chciałem, żeby zmieniły się w tym zakresie przepisu i tak ostatecznie się stało - przyznał z dumą Graham Flint, który w zeszłym roku, po ponad 25 latach sędziowania, zakończył swoją karierę.