Jeszcze dwa lata temu nikt by w to nie uwierzył. Jakub Miśkowiak jako junior prezentował się kapitalnie, wygrał tak naprawdę wszystko co było do wygrania, został mistrzem świata w tej kategorii, pokonywał Bartosza Zmarzlika w meczach ligowych. Spodziewano się raczej płynnego przejścia do grona seniorów, choć wielu juz miało z tym problemy. Kto jednak miał sobie poradzić, jeśli nie zawodnik który w meczach PGE Ekstraligi wielokrotnie jeździł na poziomie seniorów? Polski biznesmen wykłada kasę i pomaga. "Nie jest to biznes, tylko hobby" Rzeczywistość mocno zweryfikowała te plany i już zeszły rok Miśkowiak miał słaby. We Włókniarzem nie chcieli mu dawać drugiej szansy i trafił do Stali Gorzów, w której jednak wygląda to jeszcze gorzej. Jakub jest już czasem zmieniany przez juniorów, bo np. Oskar Paluch ostatnimi czasy jedzie dużo lepiej. A co z Miśkowiakiem? Wydawałoby się, że musi wylecieć z PGE Ekstraligi, ale na pewno tak nie będzie. Wykorzysta regulamin i znów się obłowi Jeszcze przez jeden sezon Miśkowiak będzie zawodnikiem U24, bo jest z rocznika 2001, który traci ten status dopiero po przyszłych rozgrywkach. Kluby potrzebują go tak bardzo, że zapewne wkrótce znajduje sobie pracodawcę i często mówi się, że będzie to znów Włókniarz, który jest niejako pod ścianą. Sprawdził się Mads Hansen, ale on U24 kończy już w tym roku. Włókniarz szuka zastępstwa, problem w tym że nie bardzo jest kogo wziąć, więc Miśkowiak może być jedyną opcją. W Częstochowie więc 23-letni żużlowiec znów dostanie dobry kontrakt, na który sportową postawą za bardzo nie zasłużył. Jeśli jednak Włókniarz mu tej kasy nie da, to da kto inny, też będący w kadrowej potrzebie. Problem Miśkowiak będzie miał za ról o tej porze, jeśli znów zaliczy słaby sezon. Wielce prawdopodobne, że wtedy już definitywnie pozostanie mu zejście do Speedway 2. Ekstraligi. Ostatni raz jeździł tam na zupełnym początku swojej kariery. Sukces poprowadzi ich do katastrofy. To będzie twarde lądowanie