Miesiąc miał mocno wygórowane oczekiwania finansowe. Jest to zawodnik, który w ostatnich latach wyrobił sobie dość duże nazwisko, choć ma już za sobą wiele przejeżdżonych lat bez specjalnych sukcesów. W 2019 roku zaliczył świetny sezon w PGE Ekstralidze, a tego absolutnie nikt się po nim nie spodziewał. Do tamtego czasu Miesiąc był co najwyżej średniakiem z niższych lig. Od trzech lat jednak żużlowiec bardziej się ceni i to też wpływa na jego żądania finansowe, które są wysokie. Mówiło się, że może mieć problem ze znalezieniem klubu, który będzie w stanie je spełnić. Jak się okazało, kasa dla Miesiąca znalazła się w Rzeszowie. Powstający z kolan tamtejszy klub dał mu za podpis 150 tysięcy złotych. Za każdy punkt zawodnik zgarnie 1500 zł. Na warunki drugoligowe, to bardzo duże stawki. Miesiąc może mówić o sukcesie. Będzie zapewne najlepiej zarabiającym żużlowcem na tym poziomie. Wielu nawet o połowie tej kwoty może co najwyżej pomarzyć. To pokazuje, że na poziomie 2. Ligi da się zarobić, ale niestety nie każdy ma taką możliwość. Szparagi, tiry i magazyny Kilka lat temu Rafał Szombierski ściągnięty w trybie awaryjnym z pracy w Niemczech z marszu pokonał aktualnego mistrza świata, Taia Woffindena. Zawodnik za naszą zachodnią granicą pracował przy szparagach. Aż trudno uwierzyć, że po przerwaniu ciężkiej, fizycznej pracy, wsiadł na motocykl, odjechał jeden trening i w meczu zaprezentował się tak kapitalnie. Inni na szparagi nie jeżdżą, ale także dorabiają w Niemczech. Pracują jako kierowcy ciężarówek czy po prostu magazynierzy. Bez pracy zimą nie byliby w stanie odłożyć na sprzęt. Tym samym w 2. Lidze będzie coś w rodzaju podziału na klasy, jeśli chodzi o finanse. Jest Miesiąc, długo, długo nic, jest grupa dobrze opłacanych jak na ten poziom żużlowców i są też ci, którzy z samego żużla nie wyżyją. Oczywiście taka sytuacja zdarzyć się może tylko na najniższym szczeblu, bowiem w eWinner 1. Lidze, a tym bardziej PGE Ekstralidze nie ma o tym mowy. Tam kontrakty często są gwiazdorskie.