Wiele osób uważało, że mimo braku Piotra Pawlickiego (złamał nogę podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Polski w Pile) Betard Sparta tak czy inaczej bez większych problemów poradzi sobie z Unią. W Lesznie w tym roku przeżywają katastrofę kadrową, był moment w którym dosłownie nie mieli kim jechać, bo praktycznie wszyscy mieli jakieś kontuzje. Teraz jednak ekipa jest już w pełnym składzie i widać, że jeśli wejdzie do play-off (a wszystko na to wskazuje) to może jeszcze sporo namieszać. Sparta z kolei ma pewien problem, bo osłabienie brakiem Pawlickiego miało zostać pokryte przez Bartłomieja Kowalskiego. I w sumie tak się stało, tylko że zawiedli inni. Ci, których przy obecności Pawlickiego właśnie Kowalski mógł zastępować. Ta dziura w składzie Sparty na ten moment jest jednak dość duża, bo choć Pawlicki nie jest liderem na dwucyfrówki, to jednak swoje punkty woził. Ma średnią 1,784. Zdobywa przeciętnie siedem punktów na mecz. Inni zauważyli, że da się pokonać Spartę Weźmy pod uwagę to, że porażka w Lesznie nie jest wyłącznie spowodowana brakiem Pawlickiego, ale także - a może przede wszystkim - słabszą jazdą innych żużlowców. Z Unią gorzej pojechał choćby Tai Woffinden. Kiepsko wypadł też Maciej Janowski, a fatalną pierwszą połowę zawodów miał Daniel Bewley. Nie jest powiedziane, że nawet z Pawlickim Sparta by tam nie przegrała. A to może być już optymistyczny znak dla reszty ligi. Spartę da się pokonać. Rzecz jasna w fazie play-off nie wystarczy kilkupunktowe zwycięstwo u siebie. Tu potrzeba przede wszystkim utrzymania tego na wyjeździe, a u siebie we Wrocławiu Sparta jest potężna. Tak czy inaczej jednak nie jest to zespół nie do ruszenia, na co mogły wskazywać poprzednie tygodnie. Absolutnie kluczową kwestią jest tu oczywiście termin powrotu Pawlickiego, który swoimi punktami może ugasić małe pożary, jakie mogą wywołać ewentualne następne porażki.