Gdyby zsumować wszystkie zakupy Celllfast Wilków Krosno, to największy rekord transferowej giełdy zostałby wyrównany. Wilki dały w ostatnim oknie 300 tysięcy złotych za zakup Krzysztofa Sadurskiego z Fogo Unii Leszno, a drugie tyle dołożyli za Franciszka Karczewskiego z Eltrox Włókniarza Częstochowa. W tym przypadku chodziło jednak o wypożyczenie. Kacper Pludra mógł zostać rekordzistą, ale kluby czekały na Black Friday Rekordzistą minionego okna mógł zostać Kacper Pludra, ale nikt nie chciał dać za niego 400 tysięcy złotych, a takich pieniędzy oczekiwała Fogo Unia Leszno. Tyle, bo Pludra od czterech lat szkoli się w Lesznie, a według regulaminowych przeliczników każdy klub może żądać do 120 tysięcy złotych za każdy rok trenowania juniora. Pludra wciąż nim jest, więc Fogo Unia mogła sobie zażyczyć nawet 480 tysięcy. 400 tysięcy to była promocja, ale nikt się nie dał skusić. Jeden z menadżerów żartował w rozmowie z nami, że czekał na Black Friday, ale się nie doczekał. Poza znaczącymi zakupami Cellfast Wilków nie było się czym emocjonować. Przemysław Konieczny przeszedł z Unii Tarnów do Abramczyk Polonii Bydgoszcz za niecałe 200 tysięcy złotych. Denis Zieliński zamienił ZOOleszcz GKM Grudziądz na eWinner Apatora Toruń za 50 tysięcy złotych. Tyle samo kosztował zakup Bartłomieja Kowalskiego przez Betard Spartę Wrocław. Na Kowalskiego bardzo liczyła Moje Bermudy Stal Gorzów, która ostatecznie musiała się pocieszyć transferem Oskara Hurysza z Aforti Startu Gniezno za ponad 100 tysięcy złotych. Tomasz Bajerski przyznaje: Nikt nie wierzył, że ktoś tyle za mnie zapłaci Teraz wielkie pieniądze idą na indywidualne kontrakty zawodników. Wielkie kwoty odstępnego to już historia. Takowe krążyły, gdy obowiązywała transferowa lista. Gdy swego czasu trafił na nią Tomasz Bajerski, a przy jego nazwisku pojawiła się kwota 600 tysięcy złotych, to każdy pukał się w czoło. - Nikt nie wierzył, że ktoś tyle za mnie zapłaci - mówił swego czasu Bajerski. Les Gondor, właściciel Stali Gorzów (wtedy Pergo Gorzów), położył jednak te 600 tysięcy na stole. To była głośna sprawa, pisała o niej nawet brytyjska prasa zdumiona takim obrotem sprawy. Bajerski szczęścia Stali nie przyniósł. Pierwszy sezon miał niezły, kolejny przeciętny zwłaszcza jak na gościa, za którego wyłożono takie pieniądze. Stal Gorzów wykłada 600 tysięcy złotych po raz drugi Stal jednak nie zraziła się do wielkich zakupów i wyłożyła 600 tysięcy po raz drugi. W 1999 zapłaciła takie pieniądze za Rafała Okoniewskiego. Ten jeździł w Stali trzy sezony jako młodzieżowiec i spisywał się więcej niż przyzwoicie. Ten zakup zwrócił się niemal w 100 procentach. W latach 90. kibice ekscytowali się jeszcze transferem Piotra Śwista z Gorzowa do Van Pur Stali Rzeszów za 525 tysięcy, czy też przenosinami Jacka Krzyżaniaka z Apatora Toruń do Sparty Wrocław za 435 tysięcy. O 10 tysięcy mniej kosztował Krzysztof Cegielski, przenosząc się na przełomie wieku z Gorzowa do Lotosu Wybrzeża Gdańsk. Największym hitem XXI wieku pozostają przenosiny Macieja Janowskiego ze Sparty do Unii Tarnów. Wrocławski talent poszedł wówczas za pół miliona do dream-teamu budowanego przez trenera Marka Cieślaka za pieniądze Grupy Azoty i Taurona. Zenona Plecha wzięli do wojska, a za Marka Kępę zapłacono miliony Te zakupy ostatnich lat nie mają jednak takiego ładunku emocji, jak hity sprzed ponad 30, czy nawet 40 lat. W 1977 roku Zenon Plech, oburzony na brak zgody na jazdę w lidze angielskiej wydany przez jego macierzystą Stal Gorzów, zdecydował się na przejście do Wybrzeża Gdańsk. Stal chciała go zawiesić, ale Wybrzeże znalazło sposób, powołując Plecha do wojska. Na miejsce służby wybrano Gdańsk. Wielkim hitem lat 80. były z kolei roczne przenosiny Marka Kępy z Motoru Lublin do Startu Gniezno. Ten drugi klub zapłacił za wypożyczenie gwiazdy Motoru 4 miliony złotych. Cena była zaporowa, ale Start bardzo chciał zawodnika, a Motor bardzo potrzebował pieniędzy. Inna sprawa, że ta transakcja nikomu nie przyniosła szczęścia. Start mimo pozyskania Kępy spadł z pierwszej ligi, a Motor bez Kępy nie awansował do elity.