Jechał 120 km/h nic nie widząc. Niesamowity wyczyn Polaka
Bartosz Zmarzlik odniósł 29. zwycięstwo w turnieju Grand Prix. Polak dzięki temu umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji generalnej, mając już 11 punktów przewagi nad Bradym Kurtzem. Zmarzlik wygrał finał, przez pół okrążenia nic nie widząc. – Dostałem taką szprycę od Brady’ego, że wchodząc pod niego nic nie widziałem, ale nie mogłem ściągnąć rąk z kierownicy. Przejechałem łuk na ślepo – wyznał nasz mistrz w wywiadzie dla Eurosportu.

Jeszcze przed weekendem mówiło się, że Brady Kurtz może wybić z głowy Zmarzlika myśli o kolejnym tytule indywidualnego mistrza świata. Manchester to w końcu tor, na którym Australijczyk ściga się na co dzień. Polak po raz kolejny udowodnił, że nie ma sobie równych i umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix.
Żużel. Bartosz Zmarzlik nic nie widział w finale
Bartosz Zmarzlik wygrał rundę zasadniczą turnieju i miał komfort pierwszego wyboru pola startowego na finał. Wybrał pole D, które jednak nie pozwoliło mu wygrać startu. Przez pierwsze okrążenie nasz rodak jechał za Bradym Kurtzem, dostając od niego szprycę. Atak, na który się zdecydował na pierwszym łuku drugiego okrążenia wykonał... jadąc na ślepo.
- Pierwszy łuk nie był korzystny, ale budowałem prędkość. Brady wystawił koło, więc musiałem ciąć pod niego na pierwszym łuku drugiego okrążenia. Musiałem dotknąć płotu dwa, trzy razy żeby wyprostować motocykl. Dostałem taką szprycę, że wchodząc pod Brady’ego nie widziałem nic, szedłem w ciemno. Nie mogłem ściągnąć rąk z kierownicy, by zerwać zrywkę i żeby zrobić taki manewr (wejść pod Kurtza - dop. red.) i się udało - wyznał szczerze Bartosz Zmarzlik w wywiadzie dla Eurosportu.
Żużel. Zmarzlik doszedł do porozumienia z motocyklami
Jeszcze rok temu Bartosz Zmarzlik choć sięgnął po tytuł mistrza świata, miewał problemy sprzętowe. Testował nawet silniki ze stajni Petera Johnsa. Obecnie team Bartosza Zmarzlika pracuje perfekcyjnie, a silniki przygotowywane przez Ryszarda Kowalskiego pracują bez zarzutu.
- Czułem się wyśmienicie tego wieczoru. Zmieniłem motocykl na jeden bieg, żeby nie stresować się finałem. Kapitalną pracę zrobił mój team, niczym się nie muszę stresować. Chłopaki robią dla mnie wszystko. W ostatnim czasie te motocykle są przyjemne i świetne. To też zasługa Ryszarda Kowalskiego, bo niczym nie muszę się martwić, tylko wchodzić na nie i jeździć. Robię to też dla dzieci. Chciałbym, żeby pamiętały, co tata robił, kiedy będą w moim wieku. A teraz tęsknię za polskim śniadaniem, bo tu średnie było - powiedział uradowany Zmarzlik.


