Po zwycięstwie na łotewskiej ziemi, Bartosz Zmarzlik ma 17 punktów przewagi w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix nad drugim, Fredrikiem Lindgrenem. Bardzo możliwe, że Polak już w najbliższą sobotę (14 września) świętować będzie swój piąty tytuł indywidualnego mistrza świata. Tak się stanie, jeśli na przykład Zmarzlik zwycięży ponownie, a Lindgren zakończy zawody na trzecim lub niższym miejscu. Żużel. Lindgren zepsuje święto Polakom Zeszłoroczny turniej w Vojens Bartosz Zmarzlik musi wyrzucić z głowy. Przypomnijmy, że Polak nie został dopuszczony do startu w zawodach przez to, że na kwalifikacje założył zły kevlar. Lindgren chce po raz kolejny podgonić naszego rodaka w Danii i przełożyć święto Polaków o kolejny tydzień. - Na pewno gdyby udało mi się tego dokonać, byłbym z tego faktu zadowolony, bo to oznaczałoby moją dobrą dyspozycję. Zrobię co w mojej mocy w Vojens, jednakże cokolwiek się stanie, przyjmę to - powiedział szwedzki gwiazdor. Żużel. Fredrik Lindgren zaryzykował. To się opłaciło - Zważając na całą noc, to świetny wynik w Rydze. Jestem z niego zadowolony. Oczywiście zabrakło zwycięstwa, ale nie mogę być zawiedziony takim rezultatem - powiedział zawodnik ze stajni Monster Energy, który fantastycznie rozpoczął zawody i już po pierwszych trzech seriach startów uważany był za głównego faworyta do zwycięstwa w Rydze. Na nieszczęście Szweda, w drugiej części zawodów pogubił się z ustawieniami, a przed półfinałami podjął ryzykowną decyzję, która się w pełni opłaciła. - Dokonaliśmy wielkich zmian w motocyklu przed półfinałowym wyścigiem, a to ryzyko odpłaciło. Czułem, że mogłem nawet wygrać w Rydze, ale Bartek Zmarzlik wspiął się na wyżyny umiejętności w finale i pojechał doskonały wyścig. Nie pokonałem go i muszę się zadowolić z bycia najlepszym z całej reszty zawodników - zakończył Lindgren, który skarżył się także na warunki torowe w Rydze. - Tor był taki, że czułem się jak na rodeo. Jazda nie należała do przyjemnych - powiedział.