Krzysztof Cegielski w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że choć sezon skończył się cztery miesiące temu, to niektóre kluby PGE Ekstraligi wciąż nie rozliczyły się z zawodnikami. Cegielski wyjaśnia, dlaczego nie podał nazwisk Szef stowarzyszenia zawodników wyjaśniał, że chodzi o dodatkowe umowy reklamowe i duże kwoty. - Jeśli tak jest, to poszkodowani żużlowcy mogą złoży pozew w sądzie cywilnym w mieście, w którym została zawarta umowa - słyszymy komentarz PGE Ekstraligi. Zasadniczo w Ekstralidze dziwią się, że zawodnicy nie występują z imienia i nazwiska. To ich zdaniem wygląda niezbyt wiarygodnie. - Chętnie podałbym nazwiska, ale nie chcę narażać żużlowców na kary - tłumaczy nam Cegielski. - Te dodatkowe umowy reklamowe były do niedawna niezgodne z regulaminem finansowym Ekstraligi, więc ta mogłaby ich teraz za to ukarać. Cegielski podaje liczbę zawodników i konkretne kwoty Cegielski zdradził nam jednak kilka nowych szczegółów dotyczących zadłużenia klubów PGE Ekstraligi wobec zawodników. - Chodzi o dwa kluby i trzech zawodników - wyjaśnia. - Łączna suma zadłużenia wynosi pół miliona. Tak, jak mówiłem wcześniej, sprawa dotyczy żużlowców, którzy w ostatnim oknie transferowym zmienili barwy. - Całe szczęście, że limity finansowe zostały zniesione, bo za rok cała ta patologia związana z płacami w żużlu zniknie. Te dodatkowe umowy nie były objęte procesem licencyjnym. Właśnie z tego brały się problemy, bo klub zwykle gwarantował, że jak sponsor nie zapłaci, to bierze to na swoje barki, a potem zawodnicy miesiącami czekali na swoje pieniądze. Po sezonie 2023 już tego nie będzie, bo nie ma limitów i cała wypłata będzie objęta procesem licencyjnym. Jasne stanowisko Włókniarza w sprawie słów Cegielskiego Trudno dociec, o jakie kluby i jakich zawodników chodzi Cegielskiemu. Na liście tych, co zmienili barwy, są chociażby jeżdżący rok temu we Włókniarzu Częstochowa Fredrik Lindgren i Bartosz Smektała. Prezes Michał Świącik mówi jednak wprost, że Cegielski na pewno nie mówił o nim. - To nie jest nasz dług. Włókniarz jest w stu procentach rozliczony. I to dotyczy także byłych zawodników. Smektała ma do nas przyjechać na turniej rozpoczynający sezon. Lindgren, jak czas pozwoli, także ma się zjawić. Mimo rozstania pozostaliśmy z nimi w dobrych relacjach. Przypomnijmy, że jakiś czas temu prezes FOGO Unii Leszno Piotr Rusiecki dementował, jakoby klub miał jakiekolwiek zaległości wobec Jasona Doyle’a, choć i to nazwisko pojawiło się jakiś czas temu w kontekście braku rozliczenia dodatkowych umów. Zobacz również: Czwarty miesiąc bez prezesa. Nawet konkurs im nie pomógł