Hampel po pięciu latach spędzonych w Falubazie Zielona Góra, wrócił do Unii, w której występował w latach 2007-2012. Dla niego to także powrót w rodzinne strony. Urodził się wprawdzie w Łodzi, mieszka obecnie w Pile, ale to w Lesznie spędził dzieciństwo, chodził do szkoły średniej, a na minitorze w podleszczyńskich Pawłowicach kręcił pierwsze kółka na motocyklu żużlowym. - Nie wszyscy może o tym wiedzą, że ale ja mam tu całą rodzinę - rodziców, ciotki, wujków. Czuję się po prostu stąd. Dlatego mogę powiedzieć, że wróciłem do siebie - powiedział żużlowiec. Powrót Hampela do drużyny mistrza Polski został określony mianem jednego z hitów żużlowego okienka transferowego. Dwukrotny indywidualny wicemistrz świata przyznał, że nie patrzy na to w ten sposób. - Nie wiem, czy to był najbardziej spektakularny transfer tego okienka. Wydaje mi się, że przejście Grega Hancocka do drugoligowej Stali Rzeszów przebija wszystkie wydarzenia - skwitował. W leszczyńskiej drużynie szybko się odnalazł, bo jeszcze podczas wcześniejszego pobytu w Unii startował razem m.in. z Piotrem Pawlickim i Januszem Kołodziejem. - Nie potrzebowałem jakieś aklimatyzacji, czy adaptacji. Po kilkunastu godzinach spędzonych razem z chłopakami w Lesznie, miałem wrażenie, jakbyśmy byli ze sobą znacznie dłużej. Minęło wprawdzie pięć lat, ale ja cały czas czuję się młodo. W swój dowód nie zaglądam - podkreślił. Dwa lata temu Hampel, podczas półfinału drużynowego Pucharu Świata w Gnieźnie, zaliczył poważny upadek i doznał skomplikowanego złamania uda. Powrót na żużlowe tory trwał ponad rok, ale dopiero teraz będzie mógł przygotowywać się na 100 procent. - Wiem dziś na czym stoję, wiem, że mogę trenować na najwyższych obrotach, to jest dla mnie bardzo istotne. Ten okres zimowy chcę wykorzystać jak najlepiej. Przerabiam to już od wielu lat, więc ten system mam opracowany. Liczy się przede wszystkim sumienna praca i konsekwencja działania - tłumaczył. Kontuzja pozbawiła go możliwości udziału w cyklu Grand Prix, w którym trzykrotnie stawał na podium. Dlatego powrót do tych rozgrywek stawia sobie jako jeden z głównych celów przed sezonem 2018. - W Grand Prix nie ma co liczyć na dziką kartę, zbyt wielu znakomitych zawodników obecnie startuje, a jedyna droga zakwalifikowania się wiedzie przez eliminacje. Ale jestem gotowy na to wyzwanie. Chciałbym spróbować swoich sił w mistrzostwach Europy. Gdyby się pojawiło zaproszenie do startu w tej imprezie, biorę je od razu. Wiadomo też, jakie cele postawione są w klubie. Unia to aktualny mistrz Polski i oczekiwania działaczy, sponsorów i kibiców są bardzo duże. Ja będę chciał pomóc swojej nowej drużynie w osiągnięciu dobrego wyniku - zaznaczył. Podczas ostatniego Drużynowego Pucharu Świata w Lesznie pełnił rolę zawodnika oczekującego, ale ostatecznie znalazł się poza składem. Menedżer reprezentacji Marek Cieślak powołał Hampela do składu na kolejny sezon, ale na tej liście jest jeszcze 12 innych nazwisk. - Trener zawsze wybiera zawodników, którzy w danym momencie są w najwyższej formie. Więc tylko i wyłącznie dobrą jazdą można zgłosić swój akces do reprezentacji - stwierdził Hampel. Żużlowiec podpisał wprawdzie kontrakt z Unią tylko na jeden sezon, ale liczy, że ta współpraca potrwa znacznie dłużej. W blisko 20-letniej karierze w Polsce występował tylko w czterech klubach - Polonii Piła, Atlasie Wrocław, Unii i Falubazie. - Wystarczy spojrzeć w moje CV i widać, że nie lubię za często zmieniać środowiska. Tych klubów nie było zbyt dużo, a te przygody z drużynami trwały po ładnych kilka lat - podsumował. 35-letni Hampel to obecnie najbardziej utytułowany polski żużlowiec. Ma na koncie dwa srebrne i jeden brązowy medal mistrzostw świata, z reprezentacją sześciokrotnie wygrywał Drużynowy Puchar Świata. Jest pięciokrotnym drużynowym mistrzem Polski i raz zdobył ten tytuł indywidualnie. Wywalczył też wiele medali w kategoriach młodzieżowych, był m.in. mistrzem świata juniorów.