Wie pan już dlaczego miniony sezon nie był dla pana udany? Jarosław Hampel: Oczywiście tego sezonu nie mogę zaliczyć do udanych. Po kilku latach na najwyższym poziomie, widocznie musiał nadejść słabszy rok. Moja forma teraz nie była dobra i nie można tego ukrywać. Szczególnie brakowało stabilizacji. To jednak spowoduje, że będę zmotywowany do cięższej pracy przed kolejnym sezonem. Są już pierwsze wnioski? - Jeszcze o tym nie myślałem. Mimo zakończenia rozgrywek ekstraligi i cyklu Grand Prix, do zakończenia sezonu zostało mi jeszcze kilka startów. Potem odpocznę i spokojnie zastanowię się co poprawić, aby było lepiej. Muszę przemyśleć, co trzeba lepiej zrobić, aby nie doszło do sytuacji jak w tym roku, kiedy w pewnym momencie moja forma była bardzo słaba. Jednak pod koniec sezonu pańska dyspozycja była zaskakująco dobra. - Powtarzałem, że kwestią czasu jest, kiedy moja forma pójdzie w górę. Wiedziałem, że prędzej czy później to nastąpi. Niestety w tym sporcie nie wszystko dzieje się tak, jak sobie zaplanujemy. Ciężko pracowałem, aby wrócić do wysokiej dyspozycji. Na treningi i przygotowania poświęciłem wiele godzin. Poza tym dużo czasu zabrało mi odpowiednie przygotowanie sprzętu. Najważniejsze, że dobrze poradziłem sobie z przeciwnościami i końcówka sezonu może napawać optymizmem. Jakie znaczenia miały kłopoty ze sprzętem? - Trudno określić to dokładnie, ale na pewno miało to wpływ na moją ogólną dyspozycję. Jeżeli motocykle są dobrze dysponowane, to można z nich wycisnąć maksimum. Na początku sezonu sprzęt mnie zawodził, a ja traciłem pewność siebie. Automatycznie podejmowałem złe decyzje i wpadłem w sportowy kryzys. Na jednej z konferencji prasowej powiedział pan, że w tym kryzysie zabrakło wsparcia z strony klubu. - Nie ma żadnego konfliktu z działaczami Falubazu, a ten temat należy do przeszłości. Nie chciałbym do niego wracać. Choć faktycznie był taki moment, że potrzebowałem tego wsparcia. Pojawił się kryzysowy moment, ale jasne było, że chcę jak najszybciej wrócić do wysokiej formy. Czasami przydałoby się więcej zrozumienia, ale niestety ta dyscyplina sportu jest bardzo trudna. To oznacza, że pozostanie pan w Falubazie Zielona Góra na przyszły sezon? - Na ten temat dopiero będę rozmawiał z szefami klubu. Do takiej rozmowy dojdzie w najbliższym czasie i wszystko się wyjaśni. Zaskoczyły pana końcowe rozstrzygnięcia w ekstralidze? - Nawet bardzo. Unia Tarnów, która wydawała się murowanym kandydatem do złota, wywalczyła tylko brązowy medal. Uważam, że gdyby nie kontuzje czołowych zawodników, to zdobyliby ten złoty medal. Jednak Stal Gorzów w pełni zasłużyła na pierwsze miejsce. Ma pan już plany na wyjazd wakacyjny? - Na pewno wyjadę gdzieś oddać się mojej drugiej pasji, czyli nurkowaniu. Nie wiem jeszcze gdzie to będzie, bo kierunek wybiorę spontanicznie.