Jakiś czas temu napisaliśmy, że jeden z prezesów z eWinner 1. Ligi mocno przeliczył się podpisując kontrakty kilka miesięcy temu i daj wolną rękę dwóm swoim zawodnikom. Kasy nie ma, żużlowcy chceli mieć swoje na koncie, więc najprościej byłoby powiedzieć - "szukajcie sobie innego klubu". Bardziej wtajemniczeni szybko połapali się, o kogo może chodzić. Szybko jednak sprawa się wysypała i dziś wszyscy wiedzą, że z Unii Tarnów odejdzie najpewniej Paweł Miesiąc. Z punktu widzenia ekonomicznego prezes Łukasz Sady postąpił słusznie. Zagrał z zawodnikiem w otwarte karty. Lepiej tak, niż później wprowadzić klub w długi. Z drugiej jednak strony cała sytuacja pozostawia spory niesmak. Bo jak tu tłumaczyć podpisywanie kontraktów z zawodnikami, na których nie ma się pokrycia w klubowej kasie. Rozumiem, że można mieć jakieś założenia co do wielkości wpływów sponsorskich, ale w tym wypadku wszystkie kalkulacje były mocno życzeniowe. Coś na zasadzie - "Grupa Azoty zawsze daje, to da i tym razem". No i rzeczywiście potentat chemiczny rzucił klubowi sporą kasę, ale nie tyle, ile oczekiwano. Zrobiła się więc dziura w budżecie. Tym samym Unia odniosła kolejną wizerunkową porażkę poprzez swoją nieporadność. Zwolennicy prezesa Sadego mogą się czepiać, że jest on tylko krytykowany, ale jakby nie patrzeć klub, którym kieruje co chwila wystawia się na ostrzał. Nie ma wytłumaczenia, że kibice o odejściu Pawła Miesiąca dowiadują się z ust samego zawodnika. A jeśli już do tego doszło, to klub szybko powinien wyjaśnić swoim fanom o co chodzi. Strona internetowa klubu milczy, a to przecież najważniejsza wizytówka w sieci. Tymczasem mamy wypowiedź prezesa dla zaprzyjaźnionego portalu WP SportoweFakty, ale raz że jest ona spóźniona i po fakcie, a dwa to chyba nie ta kolejność w komunikacji ze sponsorami oraz przede wszystkim kibicami.Oczywiście klub może odbić piłeczkę, że Miesiąc jeszcze nie odszedł i stąd w klubie cicho sza. Tak jednak nigdy nie zbuduje się dobrego klimatu. Potencjalni sponsorzy to wszystko widzą, czytają, ten brak profesjonalizmu zwyczajnie ich razi. A że Unia potrzebuje kogoś więcej niż tylko Grupę Azoty, wiemy nie od dziś. Dlatego dla mnie osobiście Unia zaliczyła podwójną wtopę. Samo odejście Miesiąca wygląda słabo to raz, a dwa wizerunek znów jest mocno nadszarpnięty. W takim klimacie ciężko rozwijać klub, już nie mówiąc o pozyskiwaniu nowych sponsorów.Inna sprawa, że prezes Sady każdą swoją porażkę przedstawia w taki sposób, aby umyć ręce i udowodnić, że tak naprawdę klub nie jest niczemu winien. Problem w tym, że coraz mniej kibiców w to wierzy. Trudno bowiem nie zauważyć, w którą stronę zmierza klub od lat prowadzony przez tego działacza. Oczywiście nie jest wszystkiemu winien, ale jednak sporo ma na swoim sumieniu.Zastanawiam się też, jak odejście Miesiąca wpłynie na potencjał sportowy Unii. Zastąpi go Artur Mroczka, który ma szczęście. Jesienią nie miał prawie w ogóle ofert, bo też coraz mniej klubów chce go mieć u siebie. Nie miał wyjścia i został w Tarnowie. Być może odpali, bo ten zawodnik ma naprawdę spore możliwości. Nie zmienia to faktu, że bez Miesiąca Unia nie jest już taka mocna. Ciekawe, czy wystarczy na miejsce w pierwszej czwórce. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź