Sezon w polskiej lidze ruszy 8 kwietnia, a tymczasem zespoły z miejsc 7-8 rozgrywki zakończą po rundzie zasadniczej. Pozostała szóstka powalczy o tytuł Drużynowego Mistrza Polski w formule play-off. Zasadniczo to nic nowego, jednak o ile władzom ligi udało się znaleźć ciekawy pomysł na wydłużenie sezonu dwóm drużynom (do play-offów wejdą nie cztery, a sześć drużyn), o tyle pozostała dwójka może być wyjątkowo niepocieszona. W ciemno można zakładać, że miejsca 7-8 przypadną beniaminkowi z Ostrowa. Nie chcę rozstrzygać, czy Arged Malesa utrzyma się czy nie, natomiast jakkolwiek by nie było, siódme miejsce to najpewniej będzie szczyt ich możliwości. A to oznacza, że dla tego klubu sezon w PGE Ekstralidze skończy się już 24 lipca. W praktyce oznacza to, że beniaminek pościga się przez cztery kalendarzowe miesiące, a pozostałe osiem będą dla klubu sezonem martwym. Zastanawiam się, co w tej sytuacji muszą czuć sponsorzy i kibice. Ci drudzy na pewno chcą emocjonować się występami swojej drużyny nieco dłużej. Sponsorzy natomiast mocno ograniczają swoje możliwości promocji, skoro przez większą część roku o ich firmie będzie zdecydowanie ciszej i mniej. W gruncie rzeczy przełom lipca i sierpnia to pełnia lata, idealne warunki do uprawiania żużla, a zespół zakończy sezon. Trochę to dziwne. Oczywiście nie jest to pierwszy tego typu przypadek w historii, ale casus Arged Malesy Ostrów powinien zmusić żużlowych decydentów do przemyślenia tematu. Skoro dało się wydłużyć sezon dwóm drużyno z racji powiększenia uczestników rundy play-off, to może podobny ruch uda się dokonać względem drużyn z miejsc 7-8. To nie tylko ukłon w ich stronę, ale także więcej meczów w telewizji. Nie wiem, jak dokładnie miałby wyglądać taki system rozgrywek, który załatwiłby wszystkie problemy. Tak zupełnie na szybko wyobrażam sobie, że zespoły siedem i osiem mogłyby na zasadzie dwumeczu rozstrzygnąć walkę o utrzymanie. Ktoś powie, że mogłoby to być mało sprawiedliwe, ale z drugiej strony mielibyśmy potężną dawkę emocji i jeszcze większą pikanterię walki o szóste miejsce. A już sama transmisja takiego meczu o utrzymanie z pewnością biłaby rekordy oglądalności. Oczywiście to tylko propozycja, ale nie mam wątpliwości, że czas skończyć z czteromiesięcznym sezonem. Skoro żużel ma być poważną dyscypliną, pretendującą do miana numeru dwa na polskim rynku, to takie przypadki wyglądają mało poważnie. Czas to zmienić.