Te kluby nie mogą żyć bez rosyjskich żużlowców Debata o słuszności wykluczenia Rosjan z polskich lig żużlowych trwa w najlepsze. Mam wrażenie, że doszło do kontrofensywy tych, którzy są przeciwni sankcjom. Głośno w temacie wypowiedział się m.in. Zbigniew Boniek. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej nie rozumie tej decyzji rzucając przykładem, że przecież w innych dyscyplinach sportu nikt nikogo nie wykluczał. W podobnym tonie wypowiadają się "pokrzywdzone" kluby z PGE Ekstraligi. Stanowisko Przemysława Termińskiego, właściciela eWinner Apatora Toruń, wszyscy już znamy. Pewnie są tacy, którzy biją brawa byłemu senatorowi, ale najpewniej są to osoby, które patrzą na temat sankcji w kwestiach czysto sportowych. Umówmy się bowiem, że Apatora z Sajfutdinowem a bez niego, to zupełnie inne drużyny. Myślę sobie, że działacz trochę się w tym wszystkim zapędził. A wyborcy, choć pamięć często mają krótką, to takich rzeczy nie zapomną. Nie będę się jednak pastwił nad panem Termińskim, bo przecież nie on jedyny prezentuje taką a nie inną postawę. Na przykład mistrzowie Polski z Wrocławia milczą w sprawie Artioma Łaguty i wiadomo, że najchętniej sankcje by odwołali. Tym bardziej, że mistrz świata trenował z drużyną na hali, a ostatnio nawet na torze żużlowym. Mam wrażenie, że pogoń za sukcesami zakrywa pewne życiowe wartości, które w tym momencie powinny stać na pierwszym miejscu. Dlatego w tej całej medialnej zawierusze chciałbym docenić klub z Grudziądza. Działacze ZOOlesz GKM-u przyjęli od początku bardzo słuszną postawę. Jasno zadeklarowali, że popierają sankcje i w pełni je respektują. A mówimy przecież o wykluczeniu w ich przypadku Wadima Tarasienko, który miał być jedną z kluczowych postaci drużyny. Prezes Marcin Murawski grzecznie oznajmił, że Rosjanin nie będzie uczestniczył w życiu drużyny, jednocześnie podkreślając, że nie ma zamkniętej drogi, jeśli zmieni się odgórnie decyzja ws. Rosjan. I choć GKM czeka pewnie ciężka przeprawa o utrzymanie w lidze, bez Tarasienko jeszcze trudniejsza, to jednak zachowanie grudziądzan pokazuje, że wynik sportowy nie zawsze jest najważniejsze i można zachować godnie, z twarzą. Za to biję działaczom brawa. Sezon jeszcze nie ruszył, a oni już wygrali pierwszy "mecz".