Zimowa przerwa to dobry okres, aby trochę sobie pospekulować, potypować i zastanowić się nad szansami poszczególnych drużyn w sezonie 2022. Później kibice śmiało będą mogli odkopać wszystkie te publikacje i powiedzieć, że na przykład "ten Czosnyka to się w ogóle nie zna". Nie mam z tym problemu, bo w zasadzie każdy sezon żużlowy pokazuje nam, jak bardzo nieprzewidywalny jest ten sport. Są kontuzje, inne zdarzenia losowe, a czasami zwykły pech. W każdym razie chyba nie ma żużlowego eksperta w Polsce, który nie usłyszałby pytania w stylu - Falubaz czy Polonia? Takie zadał mi też kilka tygodni temu Darek Ostafiński w "Szybkiej Kontrze". Powiedziałem wtedy, że dla mnie numerem jeden są zielonogórzanie, choć rywalizację wygrywają tylko na jednej pozycji, więc różnie może być. Podtrzymuję to stanowisko. Falubaz i Polonia wydały bodaj największe pieniądze w historii tej ligi na zbudowanie drużyn, które mają dać im awans. Różnica między tymi klubami jest może tylko taka, że w Zielonej Górze o wygraniu ligi mówią otwarcie, a w Bydgoszczy są trochę bardziej oszczędni w słowach. Cel jest jednak ten sam.Z boku temu wszystkiemu z pozycji tzw. underdoga przyglądają się Wilki Krosno. Ostatnio podczas jednej z rozmów doszedłem do wniosku, że ta drużyna może w przyszłym roku zrobić wszystkim niezłego psikusa. Bliska była już w minionym sezonie. Do wygrania ligi zabrakło natomiast skutecznych juniorów. Teraz wydaje się, że wzmocnienia, które poczynili działacze były naprawdę dobrze przemyślane, a zespół jest zbilansowany.Są więc nowi juniorzy, a wcale nie jest powiedziane, że seniorzy nie dadzą od siebie jeszcze więcej. Dla takiego Vaclawa Milika to może być ostatni dzwonek na to, aby nie wypaść z obiegu. Tobiasz Musielak to świetny zawodnik, ale w play-offach trochę przygasł. Rezerwy więc są i to spore. Jest jeszcze Rafał Karczmarz. Dla mnie wielka niewiadoma, ale bomba, która może wystrzelić. Ciekawe, więc jak ułoży się przyszłoroczny sezon. Wcale się nie zdziwie, jak znów pojawią się głosy, że eWinner 1. Liga przewyższa PGE Ekstraligę pod względem emocji. Na zapleczu szykuje się bowiem prawdziwa wojna o awans. A przecież, jak łatwo się domyślić, pozostałe drużyny poza tą wielką trójką też nie powiedziały ostatniego słowa.