Kiedyś Janusz Kołodziej podjął decyzję o rezygnacji ze startów w lidze szwedzkiej. Mówił, że męczą go długie wyjazdy do Szwecji, więc woli ścigać się w jednej lidze i skupić na spokojnych treningach. Niektórzy zarzucali mu brak ambicji, a trener Marek Cieślak mówił, że w taki sposób zawodnik nie będzie w stanie dojść do wysokiej formy. Kołodziej pewnie jeszcze o tym nie wiedział, że jako jeden z pierwszych zapoczątkował trend wśród żużlowców, którzy w pełni świadomie wybierają starty tylko w jednej lidze. Podobną drogą poszedł m.in. Martin Vaculik, Fredrlik Lindgren czy Tai Woffinden. Zgoda, pomogła w tym trochę pandemia. Ale jak widać dało się i nikt jakoś głośno nie narzekał na brak dodatkowych startów. Był czas na inne aktywności w tygodniu, a w weekend mecz ligowy w Polsce. Zmierzam do tego, że bardzo podoba mi się ten kierunek. Jason Doyle narzeka teraz, że to nie fair, że zabiera mu się możliwość jazdy w kilku ligach. Jednak mnie zupełnie nie przekonuje oglądanie Australijczyka w poniedziałek w Anglii, we wtorek w Szwecji, w środę w Danii, w sobotę w Grand Prix, a w niedzielę w PGE Ekstralidze. Za dużo tego. Te ograniczenia to wbrew pozorom szansa dla innych lig. Żeby spokojnie stawiać na mniej znanych zawodników, rozwijać ich i dawać możliwość pokazania się. W ogóle to najbardziej podobałaby mi się opcja startów tylko w jednej lidze. Wtedy można byłoby na poważnie pomyśleć o stworzeniu żużlowej ligi mistrzów. Taki twór miałby rację bytu, bo żużlowcy związani byliby tylko z jednym klubem. Kiedyś próbowano tworzyć taki projekt, ale z racji specyfiki dyscypliny, nie przyjął się.Oczywiście rozumiem, że w tym momencie takie rozwiązanie nie byłoby możliwe do wprowadzenia. Skończyłoby się na tym, że wszyscy najlepsi zawodnicy jeździliby tylko w Polsce, a inne ligi zostałyby z niczym. Dlatego na dziś możliwość jazdy w dwóch ligach to optymalne i sprawiedliwe rozwiązanie. Mam nadzieję, że zawodnicy pokroju Jasona Doyle'a to zrozumią. Żużlowiec powinien bardziej zaangażować się w życie klubu, a nie tylko wpaść na mecz na kilka godzin i wystawić fakturę. Jeśli więc żużel chce się rozwijać, to musi iść z duchem czasu. Czas, aby żużlowcy to zrozumieli. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!