Rune Holta był łakomym kąskiem dla klubów. Przeszłość, umiejętności, doświadczenie, to wszystko przemawiało za tym, żeby dać mu szansę. Nawet w PGE Ekstralidze. Zwłaszcza w sytuacji, gdy FIM i PZM zawiesiły Rosjan w związku z wojną w Ukrainie. W PGE Ekstralidze, przy 200 punktach, zarobiłby blisko 2 miliony I Holta miał świetne oferty z PGE Ekstraligi. Takie, które przy 200 punktów dawały mu zarobek na poziomie 1,8 miliona złotych. On z nich jednak nie skorzystał. Ku zaskoczeniu niemal wszystkich wybrał drugoligowy SpecHouse PSŻ Poznań, gdzie też nieźle zarobi. Dotąd mówiło się, że zawodnik, który z reprezentacją Polski zdobywał złote medale mistrzostw świata (Holta jest Norwegiem, ale przyjął nasze obywatelstwo i od wielu lat jeździ z polską licencją), zagwarantował sobie umowę na poziomie 350 tysięcy złotych za podpis i 3,5 tysiąca za punkt. Jak się jednak dowiedzieliśmy Rune, dzięki włączeniu się do gry o niego Texom Stali Rzeszów, zyskał 100 tysięcy złotych ekstra i dostał coś jeszcze. Wejście do gry Texom Stali Rzeszów pomogło Holcie A miało być tak, że na ostatniej prostej, gdy SpecHouse PSŻ był już zdecydowany, doszło do rozmowy otoczenia Holty z Texom Stalą. Wtedy rzeszowianie nie mieli jeszcze Marcusa Birkemose i szukali wzmocnień. Gdy usłyszeli, że jest szansa na Holtę i dowiedzieli się, jaka jest cena, poprosili o dzień do namysłu. Wieść o tym miała dotrzeć do Poznania, który zwiększył kwotę za podpis do 450 tysięcy. Holta w PSŻ miał też dostać gwarancje startowe. Ma jeździć w każdym meczu w sześciu biegach. PSŻ może mu to spokojnie dać, bo klub ma stosować zastępstwo zawodnika za nieobecnego Ukraińca Aleksandra Łoktajewa. Finalnie Holta z pewnością nie zarobi tego, co mógłby dostać w PGE Ekstralidze, ale okrągła "bańka" powinna spokojnie pęknąć. A Holta na pewno będzie zadowolony, bo jemu bardzo zależało na tym, żeby dużo jeździć. W PGE Ekstralidze nie miał gwarancji, czy klub, który go zakontraktuje, później z niego skorzysta. Zespoły, które straciły Rosjan, mają prawo do stosowania zastępstwa zawodnika. Holta mógł więc dostać nawet pół miliona za podpis, ale istniało ryzyko, że z toru już nic nie podniesie. A w Poznaniu też dostał bardzo dobre pieniądze za podpis, a dodatkowo ma szansę na dużą premię z toru. Talentów negocjacyjnych mógłby Holcie niejeden pozazdrościć.