Paweł Przedpełski, który rozpoczął mecz z Arged Malesą z przytupem, w końcówce stracił impet. - Na koniec tor się przerzedził, a ja poszedłem nie w tę stronę z ustawieniami. Poza tym, jak podjechałem na czwarte pole i zobaczyłem, jak ono wygląda, to przeżegnałem się ręką. Nie umiałem znaleźć tam sobie dobrego miejsca do startu, musiałem się ustawić praktycznie na ogrodzeniu - wyjaśniał zawodnik w rozmowie z Anitą Mazur z Eleven Sports. Tor, jak Apatorowi nie leżał, tak dalej nie leży Od kilku lat jest tak, że domowy tor nie pasuje Apatorowi. Przyjście nowego dyrektora Krzysztofa Gałandziuka i zmiana toromistrza miały to zmienić. Po jednym spotkaniu trudno o wnioski. Wygrana jest wysoka, ale rywal niezbyt mocny. W zasadzie tylko dwóch zawodników Arged Malesy stawiało opór. O ile jeszcze nie wiemy, czy nowa ekipa uczyniła z domowego toru atut, o tyle już wiemy, że widowisk, jak nie było, tak nie ma. Kibice Apatora znowu opuszczali stadion niezadowoleni. Kibice Apatora mają tego dosyć - Zróbcie w końcu coś z tym torem! - prosi Kamil. - Miały być zmiany, miała być walka, miał być atut toru, a tu nadal beton, beton i jeszcze raz beton! Asfalt wylejcie i będzie ten sam efekt! Czy naprawdę tak trudno zrobić przyczepniejszy tor? Żeby coś się działo i żeby bardziej pasował naszym zawodnikom, którzy są waleczni i potrafią się ścigać i latać po bandach. Takich głosów jest więcej, ale na razie trudno powiedzieć, kiedy prośby zostaną wysłuchane. Dyrektor Gałandziuk jeszcze przed meczem mówił, że nad torem pracują od rana do wieczora. Nowy sztab zwyczajnie potrzebuje czasu, żeby go poznać. Jeśli jednak w następnych spotkaniu nie będzie poprawy, to frustracja kibiców sięgnie zenitu. I znowu będzie pusto na trybunach.