Poprzedni trener eWinner Apatora Toruń Tomasz Bajerski miał wiele spięć z Jackiem Holderem. Młody Australijczyk nie raz stawiał go w trudnym położeniu. Zdarzało się, że odmawiał jazdy w ważnym biegu, bo coś sobie ubzdurał. Bajerski nauczył się radzić sobie z Holderem Bajerski przed dwa lata pracy w klubie nauczył się jednak postępować z Holderem. Gdy zawodnik wybuchał gniewem, trener mu odpuszczał. Nawet gdy to oznaczało, że nie będzie mógł skorzystać z zawodnika w kolejnym wyścigu. Kto był blisko drużyny w ubiegłym roku, ten pamięta ostrą wymianę zdań Holdera z Bajerskim, którą żużlowiec podsumował stwierdzeniem: teraz nie jadę, co trener skwitował: to nie jedziesz. Po meczu Bajerski poszedł jednak do Holdera zapytać, czy wszystko jest w porządku, a kiedy usłyszał odpowiedź twierdzącą, to wziął go na rozmowę. Nie czynił mu wyrzutów. Starał się natomiast do niego dotrzeć, zrozumieć. Bez skutecznego Holdera Apator może zapomnieć o złocie Jakby nie spojrzeć, można chyba stwierdzić, że Bajerski znalazł klucz do Holdera. Trochę mu to jednak zajęło i właśnie to skłania nas do refleksji, że przed następcą Bajerskiego są schody. Niewykluczone, że szybko poradzi sobie z Holderem. Jeśli nie, to kibice mogą zacząć drżeć o wynik, bo bez skutecznego Holdera wymarzonego złota nie będzie. W ogóle prowadzenie zespołu gwiazd będzie dla nowego menadżera Apatora nie lada wyzwaniem. Raz, że zawodnicy toruńskiej ekipy będą jechali mecz ligowy na drugi dzień po Grand Prix, a to zawsze jest kłopot. Wystarczy wspomnieć syndrom wielkiego mistrza Jasona Crumpa, który dzień po GP praktycznie nie istniał. Poza wszystkim Apator został złożony z zawodników, którzy mają swoje ambicje. Każdy z nich będzie chciał jechać więcej niż cztery razy. Trzeba będzie dużej zręczności, by dokonując zmian czy odstawiając kogoś na chwilę na boczny tor nie wywołać konfliktu w drużynie.