Celina Liebmann z początku traktowana była wyłącznie w kategoriach ciekawostki. Dziewczyna na żużlu? Mamy XXI wiek, ale taka zbitka wyrazowa to wciąż coś w rodzaju oksymoronu. Czarny sport, a przynajmniej jego czynne uprawianie, wciąż pozostaje zdominowany przez chłopców, facetów i mężczyzn. Celina Liebmann - wicemistrzyni Niemiec Dziś trudno już odbierać ją tylko w takich kategoriach. W połowie września w nadmorskim Stralsundzie udało jej się zająć drugie miejsce w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Niemiec. Gdy ona cieszyła się ze srebra, lansowany na największą nadzieję naszych zachodnich sąsiadów Norick Bloedorn musiał zadowolić się zaledwie brązem. Niewiele później trafiła do owianych legendami Pardubic, gdzie wzięła udział w turniejach o Zlatą Stuhę i Zlatą Prilbę. Nie namieszała co prawda w stawce tych historycznych zawodów, ale kibice właśnie z nią wykonywali sobie najwięcej zdjęć i najczęściej prosili o autograf. Podobna sytuacja miała miejsce w Toruniu podczas SGP2. Niemka wyjeżdżając na tor usłyszała owacje większe od większości reprezentantów Polski. Jeszcze większe owacje zebrała schodząc z toru po upadku, który zanotowała w ferworze walki z Petrem Chlupacem. Na czym polega jej fenomen? Przede wszystkim na ambicji. Chęci udowodnienia całemu światu, że nie jest jedynie godną uśmiechu ciekawostką. Na żużlowych torach widzimy wszak sporo młodych zawodników o wiele bardziej uzdolnionych, ale niewielu do tego stopnia walecznych. O nastawieniu Celiny Liebmann najlepiej świadczy napis, który umieściła ona na tylnych drzwiach swego busa. W wolnym tłumaczeniu brzmi on: "Żużel. Podróżowanie godzinami, żeby Zabawiać ludzi, których nie znam Marnując pieniądze, których nie mam Po to, by spędzić kolejne cztery dni Naprawiając coś, co nie stało się z mojej winy Aby móc powtórzyć to wszystko w kolejnym tygodniu. Życie według marzeń."