Chciałbym poruszyć kilka wątków związanych z tym, co udało mi się w ostatnim czasie zaobserwować. Dużo czytam, dochodzą też do mnie różne informacje. Przede wszystkim zacznę od Grand Prix. Chcę Państwa uwagę zwrócić na dwie zmiany, które już niebawem wejdą w życie. Dla mnie obydwie są zaskakujące i nie chcę napisać, że kontrowersyjne, ale jedna jest dość ciekawa. Pod nią się całkowicie podpisuję. Chodzi o eliminacje do cyklu, czyli czterech zawodników awansuje z GP Challenge. Każde dodatkowe miejsce uzyskane w wyniku procesu sportowego, to zawsze jest coś, co przyjmuję z dużą aprobatą. Rozstrzygnięcia sportowe są najbardziej obiektywne, bo przyznawanie dzikich kart, szczególnie po sezonie 2023 wzbudziło cały szereg kontrowersji. Co do nazwisk, to nie chcę już do tego tematu wracać, ale mogę powiedzieć, że im więcej sportu w sporcie, tym chyba lepiej. Speedway Grand Prix. Jacek Frątczak: Druga zmiana jest dość zaskakująca Druga zmiana jest dość zaskakująca. A mianowicie mam na myśli dodatkowe punkty za... prędkość. Czyli mamy "czasówki", na razie testowo. Co do tego pomysłu, to mam dwie wątpliwości. Po pierwsze: jestem zdania, że w żużlu istotne nie są czasy, tylko rywalizacja. Nie wygrywa ten, kto jeździ najszybciej, tylko potrafi się ścigać i wygrywać z rywalami. My, kibice, ekscytujemy się, tym, co dzieje się na torze. Bez znaczenia już, czy wyścig trwa trzy sekundy dłużej, czy krócej. Sam osobiście uważam, że żużel jest zbyt szybki. Mówi się o tym, że w coraz większym stopniu ewoluuje w kierunku Formuły 1. Tutaj mamy kolejny sygnał, a to wcale nie jest dobrze. Dlaczego pasjonuje nas żużel? Zawodnicy jeżdżą po torze zamkniętym i w koło. A arena zmagań ma być przejrzysta, mówiąc kolokwialnie - plansza do gry musi być jasna, oczywista i zdefiniowana. Prostota tej dyscypliny polega na tym, że ten, który jest pierwszy, jest lepszy od tego, który jest drugi. Tak mamy we wszystkich sportach wyścigowych. W tym przypadku czas ma wtórne znaczenie.Dlaczego piszę o tej zmianie? Wielokrotnie ćwiczyliśmy to na treningach. Mistrzów treningów znamy całą masę. Przypomina to ściganie się z powietrzem, które kończy się pobijanymi rekordami torów, ale ta prędkość nie przekłada się na zawody. Bardzo dobrze, że mamy telemetrię, wiemy, w jakich częściach toru prędkości są istotne. Jeżeli wprowadzamy ten parametr, to ja teraz pytam, dlaczego nie wprowadzamy tego we wszystkich turniejach? Tylko tak incydentalnie. Jestem do tego nastawiony sceptycznie. Uważam, że żużel trzeba hamować, a nie przyspieszać. Organizatorom jednak życzę, aby to była wartość dodana. Gwiazdor zadał jedno pytanie. Polacy długo mu tego nie zapomną Jacek Frątczak: Krzysztof Sadurski? Podświadomie mu kibicuję Zapadły mi w pamięci dwie wypowiedzi. Jedna bardzo mi się spodobała. Widać pewną świadomość. Obserwuję tego chłopaka, nie znam go osobiście, ale jednak ma on coś w sobie takiego, co mnie osobiście przyciąga w zakresie wypowiedzi i podświadomie mu kibicuję. Mam na myśli Krzysztofa Sadurskiego. Część osób zaskoczę, pewnie samego Krzysztofa również. Lubię ludzi, a szczególnie sportowców, którzy potrafią się składnie i elokwentnie wypowiadać. Krzysztof zaimponował mi też tym, co powiedział. Postawił sprawę zupełnie jasno, a wielu nawet boi się o tym pomyśleć. To nie jest walka o to, jaką średnią będę miał na koniec sezonu, co później z pozycją U24, tylko zawodnik Falubazu nazywa rzeczy po imieniu - to sezon, który w większości przypadków decyduje o przyszłości w sporcie żużlowym. Cieszę się, że ma świadomość oraz odwagę o tym mówić. Wielu zawodników przeciąga kariery, tracąc czas na inne aktywności, życie bardzo szybko ucieka. Wypowiedź Krzysztofa zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Tym bardziej teraz trzymam kciuki za tego chłopaka, żeby kontynuował karierę. Jeśli to się nie uda, to myślę, że w życiu poza torem żużlowym powinien sobie doskonale poradzić. Widać, że z tyłu głowy jest bardzo dojrzałe podejście... Powrót do pracy w Apatorze Toruń Teraz druga wypowiedź. Naprawdę nie sądziłem, że będę kiedyś poruszać temat wypowiedzi akurat tej osoby, z którą bardzo mocno sympatyzuję i z tego miejsca bardzo serdecznie pozdrawiam Kubę Kępę. Jednak podczas swoich przygód popełniłem kiedyś podobny błąd w kontekście Adriana Miedzińskiego. Odchodził wtedy z Torunia po raz pierwszy i przeniósł się do Włókniarza Częstochowa. Na konferencji prasowej byłem rozemocjonowany. Wówczas powiedziałem, że Adrian będzie pierwszym zawodnikiem, do którego zadzwonię po sezonie, że będzie mógł korzystać z warsztatu.Można wręcz było odnieść wrażenie, że to nie jest żaden transfer, tylko wypożyczamy Adriana do innego klubu i za rok wróci do Apatora. Trzeba mieć jednak świadomość, jak takie słowa odbierze klub i środowisko. A moją wypowiedź odebrano bardzo źle. Po prostu była niestosowna. Jak dobrze pamiętam, to nawet publicznie za nią przeprosiłem. Użyłem niepotrzebnych słów i tyle. Transfer to transfer, trudno przewidzieć, co będzie w przyszłości. Pamiętam, że następnego dnia zadzwoniłem do Michała Świącika i go również przeprosiłem za to, że w taki sposób kontestowałem transfer Adriana do Częstochowy. Dziwnych informacji nie powinno się wypuszczać, bo prezes Włókniarza miał wobec niego oczekiwania. Małe zainteresowanie wschodzącą gwiazdą. "Jestem trochę zaskoczony" Kibice Falubazu zaskoczeni słowami prezesa Motoru Na koniec chcę się pochylić nad wypowiedzią Kuby w kontekście Falubazu i Jarka Hampela. Prezes Motoru rozstaje się z zawodnikiem w zgodzie, dobre relacje jak najbardziej są w porządku, ale nie powinno się sugerować, że jak żużlowiec pojedzie dobry sezon, to za rok może do Lublina wrócić. Póki co Jarek jest zawodnikiem Falubazu i trzeba uszanować, że po drugiej stronie są kibice, ich emocje i klub. Nie stawiajmy zawodnika w niekomfortowej sytuacji. Rozmawiałem z niektórymi kibicami Falubazu na ten temat, zresztą współpracuję z całą masą ludzi interesującą się sportem żużlowym. Oni też zadawali sobie pytanie, co to oznacza. Czyli co, jak Jarek będzie dobrze jeździł, to po sezonie wróci do Lublina i jak mamy się z nim utożsamiać? Słyszałem właśnie takie słowa. Uważam, że trzeba unikać tego typu form. Mam nadzieję, że Kuba nie odbierze tego źle, bo to nie jest forma żadnej krytyki z mojej strony.Jestem pełen podziwu, w jaki sposób odbudowano żużel w Lublinie i tego, na jakim poziomie w tej chwili to się wszystko kręci. Nie ukrywam, że z dużą sympatią patrzę na poczynania Motoru. W tej drużynie jeździ wielu zawodników, którym zwyczajnie kibicuję. Znam większość chłopaków tworzących ten zespół. Nie chcę wywołać żadnej dyskusji, to nie jest kwestia wymądrzania się. Po prostu media bardzo szybko wyłapują różne rzeczy, powstają tytuły i do zawodnika nabiera się dystansu.W mojej ocenie wypowiedź Kuby była bardzo mocno kurtuazyjna, być może była to nawet forma żartu. Pamiętajmy jednak, że w zielonogórskim klubie mogło to się nie spodobać. Kibice reagują dość emocjonalnie i zupełnie niepotrzebnie poszedł sygnał, że za rok Jarek może wrócić do Motoru. Raz jeszcze chcę podkreślić, że nie atakuję ani Kuby, ani Motoru. Na bazie moich doświadczeń chciałem się podzielić swoimi spostrzeżeniami. Po to są felietony...Jacek Frątczak To koniec plotek i spekulacji. Wiemy, kto wyłoży najwięcej kasy