- Na pewno przeszkodził fakt iż nie trenowałem w sobotę, ale mówi się trudno. Piąte miejsce nie jest złe - stwierdził były indywidualny mistrz Polski, który w wypowiedzi dla lokalnej "GW" ze szczegółami opisuje bieg, w którym kontuzji uległ junior Unii Tarnów- Janusz Kołodziej. - W sytuacji, gdy upadł Janusz Kołodziej, jechałem przy krawężniku, bo tor w Holsted ma 300 metrów jest krótki, z ostrymi łukami. Wszyscy więc ostro kontrowali przy wewnętrznej części toru tak jak ja. Czułem, że Kołodziej się pcha pode mnie. Nie chodzi przecież o to bym go puścił. Nie przytrzymał motocykla i przeleciał przez moje tylne koło. Ja się utrzymałem, on miał pecha, bo wjechał na niego jeszcze ostatni zawodnik. To był chyba David Ruud - kończy Krzyżaniak.