Pamiętacie 1973 rok? Przepełniony Stadion Śląski wiwatuje, kiedy Jerzy Szczakiel rusza w biegu dodatkowym o złoto i ucieka wielkiemu Ivanowi Maugerowi. Ten dogania Polaka, ale nadziewa się na tylne koło jego motocykla i upada. Mauger ma pretensje, ale sędzia pozostaje niewzruszony. 100 tysięcy ludzi szaleje. Polak po raz pierwszy został mistrzem świata na żużlu. Na dokładkę pokonał gościa, który już miał cztery tytuły, w tym trzy zdobyte z rzędu. Mauger przegrał z Polakiem, sędziego zawiesili Szczakiel lubił opowiadać o tamtym finale i rywalizacji z Maugerem. On był dla naszego zawodnika wzorem, mistrzem perfekcji. Szczakiel zapamiętał, jak Mauger krążył wokół jego boksu na treningu i nie mógł się nadziwić, że maszyna Polaka tak świetnie się spisuje. Mauger posłuchał, jak pracuje silnik i już wiedział, że będzie miał kłopoty. W dniu finału Nowozelandczyk poprosił nawet zaprzyjaźnionego z nim Ole Olsena, by w biegu ze Szczakielem skupił się wyłącznie na nim i zabrał mu punkty. To się jednak Olsenowi nie udało. Nasz zawodnik po treningu nawet nie mył motocykla, by niczego nie zepsuć i w zawodach był piekielnie szybki. Mauger w swojej biografii ciepło pisał o Szczakielu. Przyznał, że zepsuł dodatkowy bieg o złoto (po rundzie zasadniczej Szczakiel i Mauger mieli tyle samo punktów), bo źle odczytał warunki na torze, nie przewidział, że jest on śliski, i zaatakował za szybko i w złym miejscu, a rywal zrobił to, co musiał, czyli zablokował jego atak. Wielki mistrz kategorycznie odrzucił przy tym krążące przez lata opinie, że tamten finał był ustawiony. Faktem jest, że sędzia prowadzący zawody nie poczekał aż Mauger ustawi się w polu startowym i puścił wyścig. Potem został zresztą zawieszony przez federację, która uznała, że to był błąd. Lorek mówił, że Mauger to Ronaldo, Pele i Messi w jednej osobie Tomasz Lorek napisał kiedyś w Polsat Sport, że Ivan Mauger to był Ronaldo, Pele i Messi w jednej osobie. Mauger zdobył 28 medali mistrzostw świata, z czego 14 złotych. To za jego rekordem trzech tytułów z rzędu (1968-1970) gonił w tym roku Bartosz Zmarzlik. Nie udało się, co tylko pokazuje, jak wielkie jest to osiągnięciem. Jeden rekord Maugera został wyrównany (sześć tytułów mistrza świata zdobył także Tony Rickardsson), drugi jeszcze trochę na to poczeka. Mauger urodził się w 1939 roku. Mając 14 lat zaczął się ścigać na motocyklach w Christchurch, które było taką nowozelandzką mekką żużla. Na zawody przychodziło po 20 tysięcy ludzi, urodziły się tam takie gwiazdy żużla jak Roonie Moore i Barry Briggs. Mauger popłynął do Anglii, żeby spełnić marzenie Po trzech lata ścigania na okolicznych torach Mauger zapragnął zostać mistrzem świata. W tym celu musiał jednak wybrać się do Wielkiej Brytanii. W kilkudniowy rejs statkiem zabrał żonę Raye, motocykl, wojskową skrzynię z narzędziami i czek na 10 funtów australijskich, który był jego pierwszą wygraną w zawodach. Zakontraktował go Wimbledon. Anglicy mówili o nim, że to będzie nowy Moore. Jeździł jednak mało i nie tyle dobrze, by się z tego utrzymać. Musiał dorabiać jako kierowca ciężarówki. Urodziła mu się córka i wspólnie z żoną uznali, że obie wrócą do Nowej Zelandii. Wkrótce on też wrócił do domu z podkulonym ogonem. Do Anglii wrócił 5 lat później z tym samym planem. Zagrał va banque. Angielscy promotorzy usłyszeli, że albo płacą za podróże jego i rodziny, albo nie będą go mieli. Ryzyko podjęło w 1963 roku Newcastle Diamonds. 5 lat później Mauger po raz pierwszy został mistrzem świata. Psychologiczne gierki mistrza Maugera Przez niemal ćwierć wieku rządził i dzielił na światowych torach. Miał dostęp do najlepszego sprzętu. Jeździł do fabryki Jawy i sam wybierał sobie najlepsze motocykle na hamowni. Do tego dochodziło niebywałe czucie sprzętu i przeróżne zagrywki psychologiczne. Po rozłożeniu motocykli w boksie znikał. Leżał wtedy owinięty ręcznikiem i koncentrował się przed zawodami. Wracał na prezentację. Lubił stosować przeróżne triki. Raz ubrał się w czarny kevlar, bo jak sam stwierdził, nie rzucał się dzięki temu w oczy. Miał dużą wiedzę z psychologii, stąd brały się te jego różne zagrywki. Ostatni tytuł indywidualnego mistrza świata zdobył w 1979 roku w Chorzowie. Na tym samym Stadionie Śląskim, na którym 6 lat wcześniej przegrał ze Szczakielem. Mauger miał wtedy 40 lat. Wicemistrzem został nasz Zenon Plech. Przegrał z Maugerem o punkt. Cegielski u Maugera dostał szkołę życia Po zakończeniu kariery był trenerem, zajmował się też promowaniem żużla w Australii. Na jego turnieje talentów jeździli polscy zawodnicy. Jednym z nich był Krzysztof Cegielski, który zapamiętał, jak Mauger wsiadł na jego motocykl i przejechał nim po torze szybciej niż którykolwiek z czynnych zawodników. Cegielski z kolegami byli w szoku. Starszy pan umiejętnie dobierając ścieżki, pokazał im miejsce w szeregu. - Jeździłem na zaproszenie Maugera trzy lata z rzędu - wspomina Cegielski. - Dał mnie i innym zawodnikom prawdziwą szkołę życia. Jeździliśmy po gorącej Australii busem bez klimy, spaliśmy w hotelach, w których trzeba było odganiać pająki z prysznica. Nie tylko się ścigaliśmy, ale i montowaliśmy bandy, ciężko też pracowaliśmy w warsztacie. Szykowaliśmy nawet jakieś stare motocykle mistrza. - Byłem też gościem w pięknym domu Maugera na Gold Coast - kontynuuje Cegielski. - Z jednej strony był widok na kanał i zatokę, z drugiej basen. Mauger miał piękną łódź, którą często pływaliśmy. Poznałem jego żonę Raye, zdecydowaną, dobrze zorganizowaną kobietę, która wszystko trzymała w ryzach. Oni się świetnie dogadywali. Było mi bardzo smutno, kiedy dowiedziałem się, że cierpi na alzheimera. Wtedy, kiedy tam jeździłem, nie było widać żadnych symptomów choroby. Widywaliśmy się później i też nic na to nie wskazywało. To stało się nagle - kwituje Cegielski. Mauger zmarł w 2018 roku. 5 lat wcześniej wycofał się z życia publicznego. W ostatnich latach cierpiał na afazję. Ostatnie miesiące spędził w domu opieki w Gold Coast.