Złośliwi mogliby stwierdzić, że Grand Prix Challenge w Glasgow to nie jest najbardziej wyczekiwana żużlowa impreza tego roku, tylko najbardziej problematyczny turniej tego sezonu. Dlaczego? Zarówno w przypadku meczów ćwierćfinałowych PGE Ekstraligi, jak i eWinner 1. Ligi najpierw działacze musieli mocno się nagimnastykować, żeby znaleźć odpowiednie terminy rozgrywania spotkań. Teraz logistyczna gimnastyka czeka żużlowców, którzy będą musieli zdążyć na mecze lub na turniej w Glasgow. Logistyczna gimnastyka Dominika Kubera W tej drugiej sytuacji znajdzie się Dominik Kubera. Żużlowiec Motoru Lublin w piątek o 20:30 rozpocznie mecz w Lesznie, a o 20 czasu polskiego w sobotę rozpocznie zawody w Glasgow. Jak rozwiązanie przyjął jego team, żeby obsłużyć oba występy Polaka? - Auta są już zapakowane. Jutro (w piątek - dop. red.) jedno auto o czwartej nad ranem rusza, a drugie zostaje na miejscu z innymi motocyklami - zdradził Kubera w trakcie programu "Park Maszyn" w Kanale Sportowym. - Odjeżdżam zawody w piątek - oby cało i bezpiecznie. Wracam do domu, pod swoją kołderkę, idę spać, rano wcześnie ruszamy do Wrocławia na lotnisko i samolotem dostajemy się do Szkocji, do Edynburga. Tam ekipa, która wyjeżdża jutro rano, odbiera nas na lotnisku i jedziemy prosto na zawody. Planujemy, że dojadę na zawody na grzanie motocykli, więc bez treningu, od razu pod taśmę - tłumaczył żużlowiec Motoru Lublin w "Parku Maszyn". Kubera wybrał już silniki na Grand Prix Challenge Czasami zdarza się, że zawodnicy biorą swoje silniki "pod pachę" i lecą z nimi na zawody. W przypadku Dominika Kubery i startu w Grand Prix Challenge, taka sytuacja nie będzie miała miejsca, bo silniki zostały wyselekcjonowane wcześniej - Wybrałem dwie różne jednostki, o różnej charakterystyce i próbuję, celuję - powiedział Kubera. - Jadą tam (do Glasgow - dop. red.) dwa motory o charakterystyce, która, wydaje mi się, może być tam ok, a dwa inne zostają na zawody w Lesznie, choć też w Lesznie nie wiemy, czego się spodziewać. Na razie jest bardzo gorąco, ale prognozy są niepokojące. Zajedziemy tam i zobaczymy, co zastaniemy. Mam nadzieję, że wybór motocykli, które zostawiłem w Polsce będzie właściwy - mówił Kubera na antenie Kanału Sportowego. Okazuje się, że choć tor w Glasgow leży daleko od macierzystego dla Kubery Leszna, żużlowiec Motoru Lublin miał tam okazję już startować. - W Glasgow byłem raz i te wspomnienia nie są zbyt dobre. Ani nie pojechałem tam super zawodów, ani nie było tam super warunków. Wiem, że na pewno ta jednostka, na której wtedy tam jechałem, na pewno zostaje w domu, bo wybitnie mi nie pasowała - przyznał z uśmiechem na ustach wychowanek leszczyńskiej Unii. Zobacz także: Wszystko już jasne? Oni są panami swojego losu! Nikt ich nie zna, a polskie gwiazdy zlali aż miło Rok temu ledwo uszedł z życiem. Teraz wrócił na tor