- No i co. Znowu mam wybierać? - to pytanie choćby w ostatnim sezonie musieli zadawać sobie kibice, którzy podróżują po Europie za żużlowcami. Zlata Prilba znów pokryła się z Grand Prix w Toruniu i połączenie tych dwóch imprez było zadaniem karkołomnym. W zasadzie dało się to zrobić, ale byłoby to kompletnie bez sensu. I tak oto część wybrała Toruń, a inna część pojechała do Pardubic. W tym roku nie będzie takiego dylematu. W najbliższy weekend żużlowcy spotkają się w Czechach, a za tydzień zjadą do Torunia. Kto będzie chciał, zaliczy obie imprezy. Malkontentów nie zadowoli to, że tym razem Zlata Prilba pokryła się z meczami w lidze polskiej, ale wszystkim dogodzić się nie da. Tam trzeba jechać choćby jeden raz Najstarszy żużlowy turniej świata ma swoją niepowtarzalną atmosferę, której każdy szanujący się kibic - podróżnik musi spróbować minimum jeden raz. Na trzy dni wczesną jesienią pardubicki stadion zamienia się w niezwykle głośne, wesołe i momentami roztańczone miejsce spotkań fanów żużla z całej Europy, a nawet i świata. Rok temu bowiem spotkaliśmy tam kibiców z USA. Już przy wejściu na stadion widzimy, jak ważne to wydarzenie dla całych Pardubic. Jest rozstawionych mnóstwo kramów z lokalnymi potrawami, robi się z tego w zasadzie mały jarmark. Można kupić wszystko, ale trzeba uważać. Czeskie jedzenie jest często tłuste i bywa ciężkostrawne. Tak więc najlepiej po prostu popić regionalnym piwem, które uchodzi za bardzo dobre. Tylko tam go spotkasz Atrakcją dla kibica przyjeżdżającego do Pardubic może być także to, że w trakcie tego weekendu w barze pod trybuną główną można spotkać człowieka, który swego czasu aspirował do walki o najwyższe laury w cyklu Grand Prix. Tak bowiem określano Lukasa Drymla. Na skutek głównie kontuzji, jego kariera nie potoczyła się tak, jak mogła, ale tak czy inaczej zapisał się w historii tej dyscypliny. Dryml jest bardzo otwarty na rozmowy z kibicami. To niezwykle wesoły, wyluzowany człowiek, który może w nieskończoność rozmawiać o żużlu, przypominać różne historie i pozować do zdjęć z kibicami. Oni zaś otaczają go przez niemal cały czas trwania zawodów, a Drymlowi zupełnie to nie przeszkadza. Widać, że radość z tego czerpią obie strony. A po żużlu musi być hokej Czechy słyną z zamiłowania do hokeja na lodzie. Pardubice to oczywiście jeden z wielu znanych w tym kraju ośrodków. Niemal co roku po Zlatej Prilbie mecz domowy rozgrywa miejscowe Dynamo. Tak zresztą będzie i w tym roku, bo o 18:00 zaplanowano mecz. Jeśli żużel potoczy się zgodnie z planem, kibice spokojnie zdążą połączyć te dwa wydarzenia. A że wielu kibiców żużla lubi także hokej, należy spodziewać się całkiem licznej grupy, która przyjedzie prosto ze stadionu. To raptem 15 minut drogi. Niektórzy chętni z pewnością rozważą także piątkowy mecz w Hradcu Kralove, ale wówczas już nie połączy się tego z żużlem. Wygląda na to, że tegoroczna Zlata Prilba ściągnie naprawdę sporo kibiców. Dla większości z nich będzie to weekend z żużlem, piwem, dobrym jedzeniem i ładną okolicą. Pardubice to naprawdę warte odwiedzenia miasto, ale w pobliżu jest kilka mniejszych, równie urokliwych, jak choćby Kutna Hora. To już plan rozszerzony, ale choć jeden raz warto się tam wybrać. Czytaj także: Gdy to zobaczyli, o mało nie spadli z krzeseł. Internet zapłonął