Nicki Pedersen w żużlu wygrał chyba wszystko co jest do wygrania. Duńczyk wrył się w pamięć kibiców trzema tytułami indywidualnego mistrza świata oraz ostrą jazdą, która skutkowała licznymi poważnymi kraksami. Trudno już zapamiętać ilu zawodników kończyło w szpitalu wyścigi z 45-latkiem. Potrafił on nawet doprowadzić do tego, że z pięściami rzucił się na niego łagodny jak baranek Greg Hancock, co mówi samo za siebie. Nie zmienia to jednak faktu, iż mamy do czynienia z legendą. Pomimo odpuszczenia cyklu Grand Prix, jeden z najwybitniejszych żużlowców w historii wciąż nie schodzi poniżej pewnego poziomu w PGE Ekstralidze i nie powstrzymują go poważne urazy. Ten ostatni omal nie zakończył mu kariery. Chodzi o upadek z Piotrem Pawlickim, po którym u Pedersena zdiagnozowano złamanie miednicy w dwóch miejscach. Syn Nickiego Pedersena też chce zostać żużlowcem W tej chwili doświadczony zawodnik dochodzi do pełni sił, by na wiosnę przyszłego roku wspomóc ZOOLeszcz GKM w walce o utrzymanie w elicie. 45-latek nie może jednak narzekać na nudę, bo podczas gdy on motocykl zamienił na stacjonarny rower, marzenia związane z karierą żużlowca zaczął realizować jego syn. Nastolatek na miniżużlu radzi sobie wyjątkowo dobrze, w środowisku mówi się, że przy dobrych wiatrach i odpowiednim wsparciu ojca zajdzie naprawdę daleko. - On naprawdę to lubi. Idzie mu coraz lepiej, ale to twardy sport. Nie wiem, czy chciałbym żeby przechodził przez to co ja. To jednak jego ambicje. Jeśli chce iść moją ścieżką, to na pewno będę go wspierał, ale nie zmuszał - oznajmił Nicki Pedersen w serialu "To jest żużel" produkowanym przez Canal+. Reprezentant grudziądzkiego klubu kiedy tylko może jeździ ze swoją pociechą na różnego rodzaju zawody. - Jeśli będziesz udzielał wywiadu, to powiedz coś śmiesznego. Bądź zabawny. Powiedz, że jeśli nie wiedzą kim jesteś, to twój tata nazywa się Nicki Pedersen. Powiedz, że jesteśmy gotowi i damy z siebie wszystko mimo trudnego pola startowego - mówił mu chociażby przed jednym ze startów. Poza tym legendarny zawodnik pełni funkcję nieformalnego menedżera. Reprezentant grudziądzkiego klubu prowadzi konto syna na Instagramie, gdzie poszukuje dla niego sponsorów, bez których w XXI wieku nie da się zrobić poważnej kariery. - Czy mamy tu kogoś kto chciałby pomóc temu fajnemu chłopakowi? - pyta się i liczy na odzew ze strony właścicieli firm. Imię młodzieńca powinni z kolei już teraz zanotować prezesi polskich klubów. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata