PGE Ekstraliga to bez dwóch zdań najlepsza żużlowa liga świata. To hasło nie dotyczy tylko poziomu finansowego rozgrywek, ale również - a raczej przede wszystkim - poziomu sportowego rywalizacji. Wielu zawodników w przeszłości nie sprostało wyzwaniu i odbiło się od PGE Ekstraligi, jak od ściany. Przykłady można mnożyć. W ostatnich latach najbardziej spektakularne były chyba losy zawodników Apatora Toruń. Maksymilian Bogdanowicz wydawał się być obiecującym juniorem - w PGE Ekstralidze jednak kompletnie sobie nie poradził i przygoda w Toruniu była jego "ostatnim tańcem". Norbert Kościuch przez wiele lat budował swoją markę w 1. Lidze, a gdy w końcu dostał szansę w elicie, nie sprostał zadaniu. Bellego i Hansen przekonali się o skali wyzwania W zeszłym roku też znalazło się kilku śmiałków, którzy spróbowali swoich sił w najwyższej klasie rozgrywkowej. Poza rzeszą zawodników beniaminka z Ostrowa, którzy w ostatnich latach - poza Chrisem Holderem - nie jeździli zbyt często w elicie, promocję zaliczyli m.in. David Bellego, Patrick Hansen, czy Frederik Jakobsen. O ile ten ostatni utrzymał się w PGE Ekstralidze i w przyszłym roku prawdopodobnie będzie podstawowym zawodnikiem grudziądzkiego GKM-u, o tyle Bellego i Hansen musieli wrócić na zaplecze PGE Ekstraligi. W przypadku Francuza można jeszcze dywagować o tym, czy faktycznie nie sprostał zadaniu, bo punktował regularnie w granicach 6-8 punktów. Z drugiej jednak strony, jeśli jeździłby na jeszcze wyższym poziomie, włodarze leszczyńskiej Unii nie mieliby żadnych wątpliwości, że należy go zostawić w składzie. Oskar Fajfer zbroi się! Wychowanka gnieźnieńskiego Startu nie należy jednak od razu skreślać. Wielu wskazuje, że to przecież zawodnik pierwszoligowy, który w elicie w ostatnich latach nie startował. To oczywiście fakt, natomiast warto zauważyć progres, jaki Fajfer zaliczył w ostatnich sezonach. Po trudnej przygodzie w Gdańsku przeniósł się do macierzystego Gniezna, gdzie odżył. Przez cały okres startów był filarem Startu, a w ostatnim sezonie stał się zawodnikiem bardziej uniwersalnym. Jego średnia biegopunktowa nie była oparta tylko na meczach u siebie, jak to było wcześniej, bo lepiej spisywał się na wyjazdach. Fajfera nie należy lekceważyć nie tylko dlatego, że przed rokiem spisywał się lepiej, niż, np. Grzegorz Zengota, ale również dlatego, że wzmacnia swój team. W parku maszyn u jego boku będzie pracował Dariusz Sajdak. To jeden z najbardziej cenionych mechaników żużlowych, który miał okazję współpracować z wielkimi mistrzami tego sportu - Rickardssonem, czy Crumpem. Z takim wsparciem o dobre wyniki będzie na pewno łatwiej. Zobacz również: Chytrzy stracą dwa razy? Nie wszyscy znajdą miejsce Kuriozum. Zdobył medal, ale w tym był najgorszy Mistrz świata nie obroni tytułu. Musiał iść do pracy