Kluby PGE Ekstraligi ich skreśliły, ale Nicki Pedersen, Chris Holder i Krzysztof Kasprzak wciąż mogą liczyć na angaż w 1. Lidze Żużlowej. Inna sprawa, że z podejściem, jakie prezentują, nie mają żadnych szans. Wciąż żądają wielkiej kasy za swoje usługi 46-letni Pedersen za podpis na rocznym kontrakcie w 1 . Lidze życzy sobie 600 tysięcy złotych. Za punkt chce 6 tysięcy. Holder najchętniej skasowałby tyle samo, ale pół miliona za podpis i 5 tysięcy za punkt też weźmie. To samo Kasprzak. Działacze słuchają żądań i pukają się w głowę. Topowi zawodnicy w 1. Lidze dostają pół miliona za podpis i 5 tysięcy za punkt, ale Pedersena, Kasprzaka i Holdera trudno w tej chwili nazwać topowymi zawodnikami. Pedersen najlepsze lata ma za sobą Pedersen w swoich najlepszych latach lał wszystkich, jak chciał i kiedy chciał. Jak nie uciekł ze startu, to na trasie potrafił wcisnąć rywala w dechy. Nie bał się niczego. Teraz Duńczyk akceptuje jazdę na torach równych, jak stół. Bez dziurek i kolein. Prezesi 1. Ligi w jednej ręce trzymali jego cennik, a w drugiej smartfon, na którym oglądali mecze sezonu 2023, w których Pedersen odmówił jazdy. Nikt nie chce brać rozkapryszonej gwiazdy za duże pieniądze, która w każdej chwili może się obrazić na warunki i zostawić drużynę bez wsparcia. ZOOleszcz GKM Grudziądz wolał mającego za sobą przeciętny sezon 24-latka Jaimona Lidseya. Holder ma jeszcze większy problem, bo ten rok był dla niego stracony. Połowę sezonu stracił z powodu poważnej kontuzji kręgosłupa. Kiedy wrócił, był bezbarwny. Fogo Unia Leszno bez żalu wymieniła go na walecznego Łotysza Andrzeja Lebiediewa. Holder został na lodzie. Nikt do niego na poważnie nie dzwoni, ani nie składa mu ofert. On sam rozesłał cennik po klubach. Na razie jest cisza. Kasprzak chwali się ofertami, choć nikt nic nie wie Kasprzak chwali się dwoma ofertami, ale jak dzwonimy po klubach i pytamy, to nikt nic nie wie. Może finalnie skusi się Zdunek Wybrzeże Gdańsk, które co rok wymienia niemal całą kadrę. Zasadniczo Polak ma problem, bo od kilku lat jedzie na nazwisku. Rok temu zaufały mu wchodzące wówczas do PGE Ekstraligi Cellfast Wilki Krosno. I szybko tego pożałowały. Kasprzak, chcąc kontynuować karierę, jest zmuszony zejść ligę niżej. Choć i tu będzie problem, jeśli będzie się upierał przy wysokich stawkach. Okno transferowe otwiera się w listopadzie, więc Pedersen, Holder i Kasprzak mają jeszcze trochę czasu. Obniżając żądania, mają szansę się gdzieś zaczepić. W innym razie będą zmuszeni podpisać tzw. kontrakty warszawskie (bez gwarancji startów i bez ustalonych warunków) z obojętnie jakim klubem i czekać do wiosny na szansę na wypożyczenie. Wystarczy, że ktoś gdzieś złapie kontuzję i wtedy oni będą pod ręką.