Walasek w swoim oświadczeniu napisał, że wszystko to co stało się w niedzielę jest efektem frustracji spowodowanej słabymi wynikami. Aha, no fajnie. Czyli jak jestem sfrustrowany, to mam prawo wyżywać się na innych. Rozumiem, że jeśli napiszę słaby tekst, mam prawo uderzyć Wojtka Kulaka albo Sebastiana Zwiewkę, czyli któregoś z redakcyjnych kolegów. Potem przecież i tak ich przeproszę, jaki to problem. Otóż jest to problem, bo przemoc fizyczna może być moim zdaniem wytłumaczalna jedynie w sytuacjach, gdy stanowi obronę/odpowiedź na czyjeś zachowanie. Aha, no i koniecznie po tych uderzeniach musiałbym też oświadczyć, że w redakcji mamy słabą atmosferę, że nie działa to i tamto. Oczywiście nie byłoby to zgodne z prawdą, bo jest zupełnie inaczej, ale jak już lecimy, to po całości. Walasek przecież dokładnie tak zrobił. Najpierw stwierdził, że jest problem z relacją z trenerem, a następnie stwierdził, że jednak go nie ma. Bardzo ciekawe są tu słowa Olivera Berntzona, który wprost napisał Walaskowi, by zastanowił się komu tu wiecznie nic nie pasuje. Trudny charakter, ale obowiązują go te same zasady W marcu pisałem komentarz do zachowania Nickiego Pedersena, którego szanuję jako wielkiego sportowca i z tego co wiem - prywatnie całkiem fajnego człowieka. Brzydzę się jednak jego zachowaniami wobec teamu i osób postronnych w trakcie zawodów. Niedopuszczalne jest dla mnie uderzenie, obrażanie czy jakiekolwiek formy ataku na innych, nawet w stresowych momentach. A to właśnie robił Pedersen podczas Kryterium Asów w Bydgoszczy. Walasek jest kapitanem Arged Malesy, człowiekiem który w wielu obszarach powinien świecić przykładem. Doskonale wie zapewne, że rola kapitana to zadania dodatkowe, inne niż reszta zespołu. Jeździ już tyle lat, że to naprawdę powinno być oczywiste. Przecież jeśli nie chce tej funkcji pełnić, nie musiał jej przyjmować. Zresztą nawet gdyby nie był kapitanem, takie zachowania komuś o takiej sportowej renomie zwyczajnie nie przystoją. Ale w sumie Walasek już zdążył do nich przyzwyczaić. Nie rozumiem tych, którzy go za to chwalą. Lubię go, gdy jest szczery, ale chamstwa pochwalać nie można. Pewne rzeczy kapitan powinien zostawić dla siebie Jestem wielkim zwolennikiem tego, by zawodnicy głośno mówili o tym, że w danym klubie jest w jakimś względzie patologia. Pamiętam, jak w 2012 roku po jednym z ostatnich meczów sezonu kapitan Polonii Bydgoszcz Tomasz Gapiński poszedł na konferencję i powiedział wprost: nie płacą nam. I bardzo dobrze zrobił. Przegrali mecz, bo nie było za co serwisować sprzętu. Nie ukrywajmy takich rzeczy. Pracownikowi należy się bezwzględna zapłata, więc jej brak powinno się głośno komunikować, aby inni wiedzieli. Ze słów Walaska wynika jednak, że z kasą w Ostrowie jest wszystko w porządku. Poza tym z tego co wiem Tobiasz Musielak nie bije go deflektorem po głowie, Sebastian Szostak nie wykręca mu śrub z motocykla, a Victor Palovaara nie zmusza do jedzenia słynnych szwedzkich śledzi surstromming, które potrafią odstraszyć samym zapachem. Walasek przyczepił się do relacji z trenerem, która po pierwsze jest jego prywatną sprawą, a po drugie - jak się okazało, wygląda zupełnie normalnie. Powodem tej wypowiedzi była frustracja, na którą kapitan zdecydowanie nie powinien był sobie pozwalać. Przeprosił, ale za chwilę zrobi to samo Nie chce mi się wierzyć, że na pomysł z przeprosinami Walasek wpadł całkowicie sam. Podejrzewam, że zmusili go do tego sponsorzy, których wizerunek bardzo cierpi na takich zachowaniach. Zresztą w samym oświadczeniu Walasek także się do nich odnosi. Przede wszystkim jednak zawodnik powinien zapytać siebie samego, czy na pewno jego charakter (w tym wieku niemożliwy do zmienienia) na pewno sprzyja temu, by pełnić odpowiedzialną rolę kapitana jakiejkolwiek grupy społecznej. Na koniec dodam, że podobnie jak w przypadku Pedersena - bardzo doceniam to, co na torze zrobił Walasek. Jego mistrzostwa Polski, medale z kadrą, wiele lat kapitalnych występów na torach całego świata. Ale sukcesy nie są wytłumaczeniem takich postaw. Każdego obowiązują te same reguły gry, na torze i wokół niego. I nawet najtrudniejszy charakter powinien się do nich dostosować.