Znamy już historię znajomości piłkarza Dawida Kownackiego i Kamila Brzozowskiego. 24-letni zawodnik Fortuny Dusseldorf wielokrotnie pomagał koledze, czasami na poważnie biorąc się za rolę mechanika. Ubierał teamową koszulkę i biegał po parku maszyn ze sprzętem. Kownacki o żużlu wie dużo, co potwierdza sprawdzającymi się przewidywaniami dotyczącymi wyników meczów. Jest na bieżąco i często pojawia się na stadionach. Gdy Brzozowski jeździł w Polonii Bydgoszcz, Kownacki potrafił nawet w środku tygodnia przyjechać na zawody eliminacyjne IMP. Widać było, że naprawdę to lubi. Choć znaczną część jego życia pochłania piłka nożna, znajduje czas na oddanie się także innym dyscyplinom.Podobne zainteresowania ma równieśnik Kownackiego, Eetu Moksunen. Były hokeista Podhala Nowy Targ (obecnie grający w drużynie Kaunas Hockey) to syn Juhy Moksunena, żużlowca który potrafił zająć szóste miejsce w finale indywidualnych mistrzostw świata juniorów w Abensbergu i miał także przygodę w lidze polskiej. Z racji dorastania przy czarnym sporcie młody Eetu zainteresował się nim na tyle, że stało się to jego pasją, którą mocno pielęgnuje.- Ostatni raz byłem "mechanikiem" jako kilkulatek przy tacie, więc nie za bardzo wiedziałem, czego się spodziewać jadąc z Timo do Pardubic - śmieje się zawodnik w rozmowie z Interią. - Oglądałem sobie spotkanie, w którym Timo brał udział i zapytałem go, czy nie mógłbym może pomóc mu przy kolejnym meczu, lecz niestety go odwołano. W czwartek zaś gdy wracałem z treningu hokeja na rolkach, Timo zadzwonił do mnie i zapytał, czy chcę pojechać z nim i jego teamem do Pardubic. Na tamten moment wiedziałem co mniej więcej trzeba w sprzęcie zrobić między biegami, ale byłem też pewien, że motocykli ruszać nie zamierzam - dodaje. Zaskoczył go spokój Żużlowy mechanik w trakcie zawodów jest narażony na wielki stres, co często paraliżuje i utrudnia pracę. Jak ta robota podobała się finskiemu hokeiście? - Ja po prostu starałem się pomóc Timo i jego podstawowemu mechanikowi jak tylko najlepiej potrafiłem. Myślę, że ważne też było to, iż był w boksie dodatkowy człowiek mówiący po fińsku. Zaskoczyło mnie to, jaki spokój był w teamie Lahtiego podczas zawodów. Normalnie rozmawialiśmy, bez żadnych zbędnych nerwów - opowiada. Hokej na lodzie to sport wybitnie kontaktowy i pełen sytuacji, w których puszczają nerwy. Bójki, przepychanki, wybite zęby - to chleb powszedni. Jak się okazuje, speedway także dostarcza dużej ilości podobnych emocji. - Stresowałem się bardziej niż gdy wychodzę na lód podczas własnych meczów. Próbowałem przemycić nieco hokejowych zwyczajów do żużlowego parku maszyn. Kiedy ktoś ostro pojechał z Timo na jednym z łuków, podpowiedziałem mu, żeby wyjaśnił to tak, aby kolega więcej nie chciał tego robić. Ale już wiem, że w żużlu to tak nie działa - humorystycznie kończy Eetu Moksunen. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź