Przed sezonem wieszczono TEXOM Stali raczej spokojną walkę o utrzymanie, a nawet awans do fazy play-off. Wzmocnieni Nickim Pedersenem mieli sprawić niemałą niespodziankę i położyć fundamenty pod następne lata. Lata, w których chcieliby walczyć o awans do PGE Ekstraligi. W klubie chcą jeść cały czas małą łyżeczką, aniżeli przez tydzień chochlą. Pedersen znów dał o sobie znać Misterny plan mógł się jednak posypać. Wszystko przez problemy niektórych zawodników. Krystian Pieszczek od momentu kraksy z Adrianem Gałą po prostu zgasł, a przecież dużo więcej oczekiwano także od formacji U24. Do tego doszły wahania formy Nickiego Pedersena, największej gwiazdy zespołu. Nie to było jednak największym problemem. We znaki wdał się charakter 3-krotnego mistrza świata. Pedersen odmówił startu z rezerwy taktycznej w meczu z Poznaniem, co przesądziło o przegranej. Następnie jego koledzy z drużyny zarzucali mu brak jazdy parą, a nawet celowe blokowanie ich w celu uzyskanie większej ilości punktów. Dość miał tego menadżer drużyny, który po jednym z wyścigów w Łodzi miał mieć uzasadnione pretensje do Nickiego. Uratował swój klub Kolejna sprzeczka miała miejsce w spotkaniu z INNPRO ROW-em Rybnik. Znów w inauguracyjnym biegu starli się Nowak i Pedersen. Tym razem to Duńczyk miał zarzuty względem Polaka, choć ten wykonał kawał dobrej roboty. W dalszej części meczu obronił się jednak wynikiem, bo to głównie dzięki niemu rzeszowianie złapali potrzebny tlen, triumfując nad Rybnikiem 46:44. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że Nicki przypieczętował wygraną w piętnastej gonitwie, a w samym meczu uzyskał płatny komplet punktów. Po ostatnim biegu zawodnicy i sztab podrzucali go do góry i byli wdzięczni za jego występ. Złość szybko minęła, bo klub jest o krok od utrzymania, mając pięć punktów przewagi nad ostatnim Energa Wybrzeżem Gdańsk.