Ośmioletni związek Leona Madsena z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa przechodzi do historii. Był to okres drużynowych sukcesów (dwa brązowe medale), porażek (siódme miejsce w PGE Ekstralidze 2024) oraz skandali (kłótnia z menedżerem Mikkela Michelsena, kłótnie przed kamerami telewizyjnymi, negatywny wpływ na atmosferę). O Duńczyku można wiele powiedzieć i napisać, ale trzeba mu oddać jedno - jest prawdziwym liderem, jeśli spojrzymy na same punkty. Przez osiem lat ani razu nie wypadł z TOP5 listy klasyfikacyjnej. Transfery. Włókniarz Częstochowa. Leon Madsen odchodzi W Częstochowie Madsena ma zastąpić były mistrz świata Jason Doyle. Australijczyk najlepsze lata kariery ma jednak już chyba za sobą, ponadto wróci na tor po poważnej kontuzji, która wykluczyła go z jazdy przez ponad połowę sezonu. - Za wiele się nie zmieni. Czy Madsen był konfliktowy, czy też nie, jedno jest pewne: nikt nie będzie w stanie zdobywać tylu punktów, co on. Był 100 proc. "pewniakiem" - analizuje w rozmowie z Interia Sport Jan Krzystyniak.Oprócz Madsena drużynę Włókniarza opuszcza też Maksym Drabik (zastąpi go Piotr Pawlicki). Można więc powiedzieć, że prezes Michał Świącik pozbywa się zawodników budzących największe kontrowersje. - Byli tacy, ponieważ wręcz im na to pozwalano. Zawsze mówiłem, że zawodnik jest pracownikiem, a rządzić powinien prezes z trenerem. Gdyby jeździli we Wrocławiu, prezes Rusko na takie wybryki by sobie po prostu nie pozwolił. Tak uważam - komentuje nasz rozmówca. Stadion Śląski znów się zapełni. Wszyscy chcą zobaczyć złoto Polaka- Gdy byłem trenerem, to czasy były inne, ale niektórzy zawodnicy - jak to się mówi - też mieli czarne za paznokciami. Nie można było jednak im ulegać, trzeba było być stanowczym. Pamiętam, że prezesi klubów, w których pracowałem, nie pozwalali na takie traktowanie - zarówno siebie, jak i klubu. Kiedyś żużlowcy mieli większy respekt przed klubem niż dzisiaj. Dzisiaj dla większości prezesów zawodnicy są kolegami - dodaje. PGE Ekstraliga. Leon Madsen "wystawił" klub Madsen, wybierając tak późno intratną ofertę NovyHotel Falubazu Zielona Góra, zachował się mało elegancko. - To nie tylko Madsen, w nieodległej przeszłości mieliśmy kilka odejść topowych zawodników, którzy czekali do ostatniej chwili, a następnie podziękowali swoim byłym pracodawcom. Po prostu po cichu dogadywali lepsze kontrakty z innymi prezesami. W momencie transferu byli bezwzględni, często mówili, że kochają klub oraz kibiców, a potem pokazywali coś zupełnie innego - kontynuuje Krzystyniak. - Zachowanie Madsena nie jest dla mnie zaskoczeniem. To taki charakter, po którym można się wszystkiego spodziewać. Nawet najgorszego. Jeździł w Częstochowie przez osiem lat, na warunki naprawdę nie mógł narzekać. Wszystko mu pasowało. Dla większości zawodników złotówka ma większą wartość niż odwdzięczenie się czy podziękowanie byłemu pracodawcy. Nie ma sentymentów. Liczy się pieniądz i nic więcej - podsumowuje ekspert. Katastrofa polskiego klubu. Miało być święto, a był wielki płacz. "Jest mi ich żal"