Kacper Woryna sporo zyskał na jesiennych zmianach kadrowych we Włókniarzu Częstochowa. Podczas, gdy inne gwiazdy - Leon Madsen i Mikkel Michelsen, uciekły z tonącego okrętu, on pozostał wierny klubowi. I to po mimo atrakcyjnych ofert, które otrzymał. Woryna doceniony we Włókniarzu Informowaliśmy już, że wynagrodzenie żużlowca wzrosło względem poprzedniego roku. Dostał za podpis milion złotych płatny w ratach i nawet 10 tysięcy złotych za punkt pod warunkiem zdobycia określonej liczby punktów. To nie jedyna gratyfikacja, która spadła na niego w ostatnim czasie. Okazuje się, że Woryna został wybrany nowym kapitanem drużyny. Trzeba przyznać, że bardzo spodobała mu się ta rola, bo zawodnik już zapowiedział porządki w drużynie. Zaraz po nominacji przestrzegał, że będzie pilnował atmosfery w zespole i nie pozwoli sobie, aby któryś z jego kolegów nie uczestniczył w odprawach w trakcie meczów. To zapewne pokłosie zachowania Maksyma Drabika, który w ostatnich dwóch latach niechętnie spotykał się z drużyną i wymieniał uwagami. Trudno się dziwić, że Włókniarz zdecydował się budować Worynę, bo przecież nie może pozwolić sobie na coroczną stratę kolejnych liderów. Tym bardziej, że Kacper pod Jasną Górą jest bardzo lubiany. Jeśli jeszcze do tego dorzuci skuteczną i równą jazdę przez cały sezon (a stać go na to), to ta inwestycja szybko zacznie się spłacać. Prezes ROW-u Rybnik może być niepocieszony Woryna zadomawia się coraz bardziej w Częstochowie, a to nie są dobre informacje dla ROW-u Rybnik, macierzystego klubu zawodnika. Na Śląsku już zacierają ręce na myśl o ewentualnym powrocie swojego pupila. Kiedyś Kacper był nazywany "synem" prezesa Krzysztofa Mrozka. Później relacje obu panów po odejściu żużlowca nieco się pogorszyły, ale działacz z pewnością chciałby mieć u siebie zawodnika, z którym utożsamiają się trybuny. W ogóle to w nadchodzącym sezonie może być bardzo ciekawa sytuacja, bo zdaniem ekspertów ROW powalczy z Włókniarzem o utrzymanie. Może być więc tak, że decydujący dwumecz rozegra się między tymi zespołami. A to oznaczać będzie, że kapitan częstochowian pojedzie w niezwykle istotnym meczu przeciwko swojemu byłemu klubowi, z którym ciągle emocjonalnie jest związany.